Urgehal „Aeons in Sodom” (2016)

We are here to fucking destroy you! – takie buńczuczne zapowiedzi składa Urgehal w pierwszym numerze na Aeons in Sodom. Powracający po siedmiu latach od świetnie przyjętego Ikonoklast zespół z pokaźnym dorobkiem ale już bez siły napędowej stara się jeszcze raz rzucić wyzwanie Bogu i światu. Wydawca pokłada spore nadzieje w tym krążku i poświęca Urgehal sporo uwagi, choć jest to dość osobliwe, gdyż Aeons in Sodom to ostatni album wydany pod szyldem Urgehal. To pośmiertny hołd dla Trondra Nefasa, który zmarł przedwcześnie w 2012 roku. Mając to na względzie, niewątpliwy ładunek emocjonalny zawarty we wszystkich 10 numerach i atmosferę niepewności o to „co dalej?” pożegnanie Urgehal ze sceną powinno się odbyć z wielkim hukiem. Mam jednak spore wątpliwości czy tak się stanie…

Całość powinna zacząć sie od trzęsienia ziemi a potem napięcie powinno tylko rosnąć… Czekając na wpierdol w pierwszym numerze nie dostaję go w dwójce i chyba nie dostaję go w ogóle. Mam za to głównie typową norweską melodykę ale nie dość agresywną, żeby mnie rozjebać jak to chłopaki na początku deklarują. To nie jest Ikonoklast i na pewno od razu czuć, że Urgehal bez Nefasa nie ma specjalnie prawa bytu. Nie ma tego pazura, nie ma tego wkurwu jaki powinien chyba być obecny na ich płytach. Mamy za to smutny obraz zespołu, którego los doprowadził do kresu istnienia. Jest bardzo posępnie, funeralnie i… dynamicznie jak na stypie. Zdarzają się numery, które ciągną do przodu jak Psychodelic Evil czy Endetid ale trudno im w pełni zaistnieć pośród gęstej mgły spowijającej Aeons in Sodom. Agresja jest tutaj obecna, to prawda, ale ale jest trzymana na krótkiej smyczy. Coś co w Urgehal chyba nigdy wcześniej nie miało miejsca. Z drugiej strony ta płyta to swoiste pożegnanie ze światem dla zespołu i odbywa się ono tylko i wyłącznie na jego zasadach. Kompozycje są spójne, mimo że połowę z nich napisał Nefas a drugą połowę Enzifer. Całości dobrze się słucha, bo produkcja choć nie do końca czysta i ulizana jak polityk w kampanii wyborczej jest na wysokim poziomie. Nie można nie wspomnieć też o całej plejadzie gości, którzy wspomogli Urgehal swoim talentem jak m.in. Nocturno Culto, Hoest, Niklas Kvarforth czy Nattefrost. Każdy z nich na swój sposób dokłada cegiełkę do hołdu dla Trondra Nefasa i żegna się z nim jednocześnie odprawiając Urgehal w zaświaty…

Ocenić całość jest niełatwo, gdyż trudno mówić o Aeons in Sodom w oderwaniu od kontekstu tragedii zespołu. Mając to na względzie można spokojnie do oceny dodać oczko lub dwa. Odzierając jednak tą płytę do gołych kości i darując sobie tani sentymentalizm, jakkolwiek może to nie być oburzające, lepiej posłuchać płyt Urgehal z Nefasem. W ten sposób oddacie należną mu cześć.

Ocena: 6,5/10

Fabian Filiks
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .