Weedcraft – „Heavy Spliffs” (2017)

Puławy. Pora popołudniowo-wieczorna i 4 osoby wchodzą do małej kanciapki. Każdy z nich zajmuje swoje miejsce. Słychać lekkie trzaski i sprzężenia, kable podpinane są do gitar, a wzmacniacze do prądu. Pałker poprawia talerze i sprawdza werbel. Jeszcze chwila i czas na małego, kolorowego dymka. Po chwili małe pomieszczenie zamienia się w świątynię, gdzie jest odprawiany doom metalowy rytuał. Chwila ciszy i słychać pierwsze łagodne dźwięki Life’s Good, później rozpętuje się prawdziwa burza ciężkich riffów w wykonaniu Weedcraft – polskich uczniów angielskiego Electric Wizard.

Zespół wywodzi się z innej kapeli Green Asylum, która grała podobne klimaty jak Weedcraft. Panowie po wydaniu pierwszej EP-ki (zatytułowanej jak nazwa kapeli) w tym roku wypuścili najnowszy materiał zatytułowany Heavy Spliffs. Jak jest? Można powiedzieć jedno – muzycznie to wielka kalka tego, co robił i robi Electric Wizard. Już słyszę głosy oburzenia, że trzeba szukać własnej drogi i początki bywają trudne. Ok. Jednak pamiętajmy, że w muzyce stoner i doom metalowej niemal wszystko w zasadzie zostało już powiedziane. Dlatego nie rzucam piorunów na zespół, który, jak słychać w ich muzyce, kocha to, co robi. Riffy „robione” przez fanów dla fanów. Klimat, ciężar i mały lokal to wszystko, czego potrzebuje Weedcraft, aby odprawiać swoje „ciężkie” ceremoniały. W tym przypadku nagranie jest bardzo zacne i klarowne. Przyznam, że ściany się lekko zatrzęsły w moim domu, kiedy zabrzmiał tytułowy numer, czyli Heavy Spliffs. Wiadomo, gdzieś to już słyszałem. Na myśl od razu przyszła mi refleksja, że być może powinien pojawić się wokalista, którego wokal wniósłby bardzo dużo. Muzycznie jednak , oprócz powielanych schematów, niewiele mam do zarzucenia.

Tego typu kapel jest tysiące w Europie i w reszcie świata. Każda z nich odprawia tego typu niby-rytualne doom metalowe msze. Dodatkowo mnogość „dziwnych” nazw zarówno zespołów, jak i tytułów płyt może wywołać szczery uśmiech. Mimo to nie mogę odmówić jednak przyjemności w słuchaniu Weedcraft. Ta ich lekka infantylność, że to, co robią jest najlepsze i najszczersze, jest w jakiś sposób urokliwa. Przytoczę numery Satan/Fuzz/Weed, które dają cały pogląd na wydawnictwo Heavy Spliffs. Jest więc zatem czarno i duszno, jak wśród „alei potępionych” w piekle, gitary natomiast „plują” ciężkie ołowiane riffy, wymieszane w oparach gęstego, zielonego dymu. Jest dostojnie i nisko, co powoduje, że dobrze się słucha tych mało oryginalnych pomysłów Weedcraft.

Mam nadzieję, że Panowie dalej będą grać, rozwijać skrzydła i szukać swojej unikatowej drogi, czego im szczerze życzę. Na chwilę obecną wszystko wygląda na bardzo poukładane i rokuje na przyszłość całkiem dobrze.

Ocena 6/10

Rafał Morsztyn
Latest posts by Rafał Morsztyn (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .