INFERNAL BIZARRE: „skręciliśmy w stronę death metalu lat 90-tych”

W czerwcu bieżącego roku łowicki zespół Infernal Bizarre wydał nowy studyjny album „Mroczne Dziedzictwo„, którego temat zdominował naszą rozmowę.
Zapraszam do lektury wywiadu.


Od premiery Waszego ostatniego pełnograja „Mroczne Dziedzictwo” upłynęło w Wiśle nieco wody. Obecnie ogrywacie niektóre numery z niego na żywo. Jak oceniasz te kompozycje w porównaniu np. z numerami z debiutu?
Cześć! Masz rację, od premiery minęło już prawie pół roku i wody w łowickiej Bzurze też upłynęło dość sporo (śmiech). Nowy album gramy w całości na każdym koncercie i traktujemy to jako naturalną promocję ostatniego wydawnictwa. Rzadko na koncertach wracamy do starych numerów. W porównaniu do poprzednich naszych wydawnictw album „Mroczne Dziedzictwo” jest dużo bardziej spójny i dojrzały pod względem muzycznym i tekstowym. Myślę, że skręciliśmy bardziej w stronę death metalu lat 90. i tam pewnie zostaniemy na dłużej. Najnowsza płyta jest bardziej przemyślana i nie jest, jak na przykład Medium, mieszanką wielu odmian muzyki metalowej.

Jak wyglądała sesja nagraniowa „Mrocznego Dziedzictwa”? Z tego, co kojarzę, nagrywaliście „na setkę” u Haldora Grunberga?
Kiedyś podczas wieczornych rozmów padła propozycja naszego gitarzysty Nastara, żeby nagrać materiał na tzw. setkę. Szukaliśmy wtedy kogoś, kto podejmie się z nami tego zadania i zajmie się produkcją. Nasz wybór padł na Haldora Grundberga. Nagrania zarejestrowaliśmy w warszawskim Santa Studio, które wybrał Haldor. Samo nagranie zajęło nam ok. pięciu dni. W skrócie wyglądało to tak, że pierwsze trzy dni graliśmy jako cały band, a dwa następne dogrywaliśmy wokale. Później czekaliśmy tylko na mix i mastering. Dodatkowo Haldor nagrał nam intro i outro. Czas spędzony w studio wspominamy do dziś jako kolejne doświadczenie i polecamy współpracę z Haldorem. Jest świetnym specjalistą w swoim fachu.

INFERNAL BIZARRE studio haldor

W dzisiejszych czasach zespoły metalowe często „dopieszczają” swoją muzykę aż do przesady. Chodzi mi o niekończące się poprawianie i układanie puzzli na monitorze komputera, które z żywiołowością metalową ma mało wspólnego. Z czego wynika takie podejście do nagrywania, jak u Was (i np. u Varmii)?
Właśnie o tę naturalność nam chodziło i dlatego chcieliśmy nagrać całą płytę na żywo. Najważniejsze dla nas jest, aby materiał zarejestrowany na płycie i grany potem na koncertach był prawdziwy, a nie sztucznie dopieszczony. Myślę, że właśnie to się udało. Nie raz już byłem na koncertach kapel, które brzmiały świetnie na płytach, a na żywo nie potrafiły już tego odtworzyć. My nie chcieliśmy tego materiału na siłę dopieszczać, równać, nagrywać kilku gitar na stronę. Nie mówię, że to coś złego, ale po prostu chcieliśmy tego uniknąć. Dodatkową wartością staje się pewien feeling, który pojawia się podczas takiego sposobu nagrywania.

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że wszystkie Wasze dotychczasowe kompozycje powstały w języku polskim. Nie lubicie języka Szekspira? (śmiech)
Wszystkie dotychczasowe teksty powstawały w języku polskim i nie widzę na razie sensu, aby to zmieniać. Autorami tekstów jestem ja i nasz wokalista Śledzik. Jest nam po prostu łatwiej i wygodniej pisać po polsku. Jeżeli ktoś z poza naszego kraju chce przeczytać, o czym piszemy, to zawsze nasze teksty tłumaczymy na język angielski i udostępniamy we wkładce płyty i na portalach streamingowych.

Możesz przedstawić nam koncept stojący za „Mrocznym Dziedzictwem”? Chodzi mi o teksty, które wydają się łączyć w całość…
Pisząc teksty na ostatnie LP chciałem, aby były one spójne. Teksty poruszają różne aspekty życia i śmierci, pokazują mroczniejszą stronę człowieka. Chcę też pozostawić słuchaczowi miejsce do własnej interpretacji. Często ktoś opowiada mi, w jaki sposób odbiera spisane słowa i okazuje się, że ten odbiór jest inny, niż moje założenie. I właśnie to jest w tym najpiękniejsze i bardzo lubię o tym rozmawiać.

Gdzie szukacie inspiracji w tworzeniu Waszej muzyki? Mam pewne oczywiste skojarzenia, gdy słucham „Mrocznego Dziedzictwa”, gdzieś tam pobrzmiewa mi Vader czy Morbid Angel, ale chciałbym dowiedzieć się tego od Ciebie.
Niewiele się pomyliłeś. Większość z nas dorastała w latach 90. i ten klimat jest nam najbliższy. Nie wstydzimy się tego, że inspirują nas takie kapele jak Morbid Angel czy Vader. Jest ich oczywiście o wiele więcej, nie odcinamy się też od sceny szwedzkiej. Najważniejsze żeby być szczerym w tym, co się robi, a to że porównają nas z inną kapelą, szczególnie bliską mojemu sercu, zupełnie mi nie przeszkadza.

Ostatnio graliście trochę koncertów. Czy to zapowiedź większej aktywności w tej dziedzinie? Szykujecie może jakąś trasę?
Zespół Infernal Bizarre istnieje po to, żeby tworzyć i grać na żywo. Właśnie to nas najbardziej napędza. Po wykrystalizowaniu się aktualnego składu określiliśmy nasz priorytet, którym jest aktywne koncertowanie, i tak staramy się działać. Większej trasy raczej nie będzie, chyba że dostaniemy zaproszenie od jakieś gwiazdy (śmiech) i pozwolą nam na to codzienne obowiązki. Tu dygresja: powołałem do życia projekt koncertów pod nazwą Inferal Night. W tym roku odbyła się już 9. edycja tej imprezy. Organizuję ten pomysł wspólnie z kolegami z zespołu i grupą zaprzyjaźnionych osób, które robią to bezinteresownie, za co im serdecznie dziękuję.

Czy masz jakiś klucz, według którego dobierasz kapele na tę imprezę, czy może to bardziej line-up zespołów zaprzyjaźnionych z Wami?
Na początku muszę wspomnieć i podziękować Maćkowi Malangiewiczowi, Dyrektorowi Łowickiego Ośrodka Kultury, bez którego koncerty pod nazwą Infernal Night nie doszłyby do skutku. Co roku możemy liczyć na jego pomoc i wsparcie. Teraz myślami jesteśmy już przy okrągłej, dziesiątej, edycji, podczas której będziemy świętować też 25-lecie Infernal Bizarre. Nie mam konkretnego klucza przy wyborze kapel i pewnie nigdy on nie powstanie. Bardziej skupiam się, żeby rozruszać scenę undergroundową i działać na zasadzie „gig za gig”. Nigdy nie przekreślam żadnego zespołu, ale z doświadczenia wiem, że większość bandów sama nie chce nic organizować, a chce grać wszędzie. Współpracujemy z kilkoma ekipami, które działają na podobnych zasadach i polecamy sobie wzajemnie zespoły. Jeżeli ktoś, czytając ten wywiad, pomyśli o współpracy na właśnie takiej zasadzie, to proszę o kontakt, najlepiej przez portale społecznościowe.

Wolisz pracę w studio czy występowanie na żywo?
Zdecydowanie występy na żywo i interakcję z publiką. Widzimy, jak ludzie reagują na naszą muzykę, a po koncercie chętnie rozmawiamy przy piwku. Po występie lubimy spotkać się w gronie znajomych, zbić pionę i trochę oderwać się od codzienności. Zresztą, dla nas każdy wyjazd koncertowy to taka mała przygoda. Nie skreślam całkowicie pracy w studio, jest ona ważna i jest zwieńczeniem naszej wspólnej pracy.

Zdradź nam plany Infernal Bizarre na najbliższe miesiące. Widziałem, że na przyszły rok ogłosiliście jedną sztukę ze Sznurem…
Plany są takie same, jak co roku. Szykujemy powoli nowy materiał. Planujemy go nagrać i wydać, ale w jaki sposób i gdzie, to jeszcze nie wiemy. Plany koncertowe to koncerty 4 lutego w Zielonej Górze, 22 kwietnia w Bydgoszczy na The Last Words of Death, planujemy też koncerty w Białej Podlaskiej i Warszawie. Jest też kilka propozycji z innych miejsc w kraju.

Ostatnie lata nie były łatwe dla branży muzycznej, w szczególności dla undergroundowych zespołów. W tym roku sytuacja się nieco poprawiła, ale też jest daleka od ideału. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
To tak jak w życiu, są lepsze i gorsze chwile. Wydaje mi się, że metalowa scena undergroundowa ma się dobrze. Nie są to lata 90., ale nie ma co narzekać. Jest wiele ciekawych kapel, bardzo dużo nowych wydawnictw, portali internetowych poświęconych muzyce metalowej. Jest też duży wysyp koncertów i festiwali, ale frekwencja czasami pozostawia wiele do życzenia. Słuchacze może są bardziej wybredni, może mają mniej czasu i pieniędzy, więcej korzystają z portali streamingowych – trudno powiedzieć. Dodatkowo na koncertach jest w większości „stara gwardia”, a mniej młodzieży. Innym aspektem dzisiejszych czasów jest też mniejsze zainteresowanie płytą jako fizycznym nośnikiem. Jedynie grając koncerty i festiwale możesz liczyć na zainteresowanie płytą CD. Według mnie, jeżeli nie grasz live, to lepiej wydaj mniejszy nakład lub zainwestuj tylko w wersję cyfrową w streamingu do odsłuchu i ściągnięcia z Internetu, bo większy nakład to niepotrzebne koszty w dzisiejszych czasach. Chyba że jesteś fetyszystą i lubisz obklejać ściany płytami swojego zespołu.

Ostatnie słowo należy do Ciebie…
Dziękuję, Piotr, za wywiad i zainteresowanie. Pozdrawiam Wszystkich czytelników Kvlt.pl. Zapraszam na nasze koncerty! Wspierajcie polski underground!
Infernal Bizarre _logo

Piotr
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .