Drown My Day – „The Ghost Tales” (2018)

Kiedy na świecie wybuchła wśród fanów ekstremalnej muzy bomba z deathcore’m w środku, epidemia rozprzestrzeniła się bardzo szybko. Maniaków z wytatuowanymi szyjami przybywało z każdym dniem, a kapele wyprzedzały się w poziomie brutalności. W Polsce pierwszym zespołem, który zaczął reprezentować tę odmianę core był jednogłośnie Drown My Day, który po metalcore’owym starcie, szybko odnalazł swą ścieżkę w sekcji znacznie cięższej. Ich debiutancki pełny album Confessions, wydany w 2013 roku, bardzo skutecznie skopał anusa piszącemu te słowa, jak i sporej ilości ludzików w naszym kraju. Po pięciu długich latach i Epce Nightmare Becomes Reality nadszedł czas na calaka numer dwa. The Ghost Tales ukaże się 16 listopada za sprawą Noizgate Records, a ja dzięki uprzejmości wytwórni mam okazję zapoznać się z tym albumem nieco szybciej.

Na początek winszuję zespołowi okładki i oprawy płyty. Bardzo przypadł mi do gustu obraz zdobiący front The Ghost Tales, ale na tym nie koniec komplementów. Digipack utrzymany jest w podobnej konwencji, dobrze koresponduje z tytułem i muzyką zawartą na krążku. Nazwałbym to upiornym konceptom lub kultem śmierci. Jest coś złowieszczego w nowym albumie Drown. Od layoutu, przez strojenie, po kompozycje, mamy do czynienia z przytłaczającym i dusznym klimatem. Zespół zrezygnował z klasycznego metalowego riffowania na rzecz niskich zerojedynkowych zagrywek i breakdown’ów. Wysokich dźwięków na tym albumie jest naprawdę mało (pojawiają się chyba tylko w większej ilości w utworze Yurel’s Revenge). Zabieg ten na pewno nie ułatwia odbioru płyty, przyznaję, że trochę zajęło mi przebicie się przez strukturę utworów. Ucho ludzkie potrzebuje kontrastów, na The Ghost Tales jest ciężko albo jeszcze ciężej. Jest to niewątpliwie zabieg celowy, naturalny krok w rozwoju D.M.D. Mam też wrażenie, że wraz z tym albumem mamy już do czynienia z zespołem dojrzałym, robiącym muzykę, którą chce grać, bez patrzenia na wzloty i upadki trendów wokół.

Tak, dojrzałość i szczerość. Te dwa słowa najlepiej opisują nową płytę D.M.D. Nie odczuwam tu ruchów mających w nienaturalny sposób dosięgnąć do większego grona odbiorców. Drown My Day A.D 2018 to oparty na bazie hardcore/beatdown’u deathcore’owy czołg, który w niezbyt szybkim, ale skutecznym tempie miażdży wszystko, co stanie mu na drodze. Tak jak mały strumyk potrafi przez lata wydrążyć skałę, tak The Ghost Tales skutecznie dotrze do celu i zapanuje nad umysłem słuchacza.

Idealnym przykładem do podparcia mojej teorii jest kompozycja zatytułowana Blue Skin, której powolny i arcyciężki początek jest w stanie zawstydzić połowę djentowych składów. Wraz z Carnage jest to moim zdaniem najlepsza kompozycja i pretendent do masakratora koncertowego. Co do Carnage, to zostałem kupiony przez gościnne pojawienie się dwóch wokalistów, Mazura z Oblivion i Przema z Burn the Witch, którzy swoimi świnkami pięknie przyozdobili tę kompozycję, nadając jej wręcz slamowy charakter.

Jestem bardzo ciekawy, co przyszłość przyniesie, i jaki los zgotuje dla naszych naczelnych polskich deathcore’owców. Mam nadzieję, że stabilność składu i jeszcze większe wzmocnienie pozycji na scenie. Jesienna trasa z Decapitated i Frontside też powinna pomóc, aczkolwiek polska scena metalowa to grymaśna zdzira, która lubi odrzucać wartościowe projekty na rzecz gorszych, lecz nachalnie promowanych. Liczę, że tak się nie stanie z The Ghost Tales, i że tym razem jakość sama się obroni.

Ocena : 8.666

Drown My Day na Facebook’u.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .