Jozef Van Wissem – „We Adore You, You Have No Name” (2018)

Każdy, kto oglądał Tylko kochankowie przeżyją Jima Jarmuscha, zetknął się z twórczością Jozefa Van Wissema, lutnisty współodpowiedzialnego za soundtrack do filmu. Najnowsze dzieło Holendra ma właściwie wszystko to, co najbardziej charakterystyczne i najlepsze w jego twórczości. Bazę dla Van Wissema dalej stanowi muzyka klasyczna, którą przetwarza w swoim stylu – czasem w duchu zimnej fali, jak w Bow Down, a czasem minimalistycznego, hipnotyzującego ambientu jak w Deliverance. Zresztą sięga też do muzyki klasycznej całkiem bezpośrednio. Słodko-gorzki You Know That I Love You jest wariacją na temat madrygału renesansowego kompozytora Jakoba Arcadelta, który został wmalowany przez Caravaggia na jego obraz Lutnista. Van Wissem przestudiował utwór i przerobił nieco po swojemu, ze znakomitym efektem.

Album jako całość wydaje się nieźle przemyślany również jeśli chodzi o samą konstrukcję. Od łagodnego intra w postaci How You Must Leave przez stonowany Deliverance, które stanowią surowe, klimatyczne wprowadzenie, do czarującego melodią You Know That I Love You i bardziej konkretnego Bow Down. W tym ostatnim, oryginalnie będącym czymś na kształt średniowiecznej biesiadnej piosenki, Van Wissem również śpiewa, a klimacik wędruję bardziej w okolice wczesnego Nicka Cave’a. Zanim nastąpi wielki finał mamy jeszcze Unto Thee I Lift Up Mine Eyes, najbardziej optymistyczny utwór na płycie, nieco w stylu How You Must Leave jednak bardziej rozbudowany.

Wszystko natomiast prowadzi do najdłuższej kompozycji, czyli dania głównego w postaci cudnego Beyond The Brook of Blood The Rain Is Fire. Bo tutaj ponownie Van Wissem udowadnia to, co jego słuchaczom znane jest już od dawna – że za pomocą pozornie bardzo niewielu środków, potrafi stworzyć coś absolutnie pięknego i hipnotyzującego. To również drugi obok Bow Down, i zarazem ostatni utwór, na którym słyszymy wokal, tutaj ograniczający się do powtarzających się kilku fraz. To absolutnie jeden z najlepszych utworów Holendra jakie słyszałem i świetny finał, po którym następuje już tylko pogodne outro, w postaci When The Hour of Salvation Comes…

Nie rozczarowałem się jeszcze żadnym wydawnictwem Van Wissema i ten album nie jest wyjątkiem. Początkowo miałem wprawdzie wrażenie, że Jozef trochę przesadził i całość nieco zbyt wolno się rozkręca, ale im więcej słuchałem, tym bardziej koncepcja autora mnie przekonywała. We Adore You, You Have No Name może wymagać nieco czasu, ale warto go jej poświęcić.

Ocena: 8/10

 

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , .