Ósma edycja toruńskiego Post Mortem odbyła się ponownie w halloweenowy wieczór 31. października br. w klubie NRD. Niestety, znów pech chciał, że z przyczyn losowych nie udało mi się dotrzeć na występ pierwszej kapeli – rodzimej formacji Grań, założonej przez muzyków Megalomorfus oraz Stuffines. Szczerze mówiąc, wybierałam się przede wszystkim dla grupy Black Tundra, która z przyczyn zdrowotnych jednego z muzyków wypadła ze składu. Jakieś fatum wisiało nad tą edycją…
Formację zastąpili bydgoscy The Howling Eye i to od ich występu rozpoczęłam swoją zabawę podczas tego wieczoru. Kapela zaprezentowała psychodeliczno-elektryzującą mieszankę stonera, rocka, funku i post rocka. Wydaje mi się, że jak dotąd nie było takiego gatunkowego miszmaszu podczas Post Mortem. Choć muzycznie nie były to w pełni moje klimaty, to pozostałam na sali zaintrygowana sceniczną oprawą oraz energią, jaka biła ze sceny od tria. Bawiłam się naprawdę całkiem nieźle. Zresztą sądząc po reakcjach publiki, nie mam wątpliwości, że występ The Howling Eye przypadł uczestnikom koncertu do gustu. Pomimo takiego miksu różnych dźwięków oraz nastrojów w kompozycjach, wszystko brzmiało spójnie i przyjemnie. Aż dziwne, że ta nazwa umknęła mi na naszej lokalnej scenie.
Kolejni na scenie pojawili się Panowie z poznańskiego Tarpan. To była dawka porządnego sludge/post metalu w czystej postaci. Konkretne i mocne brzmienie wypełniło malutką salę koncertową. Muszę przyznać, że nagłośnienie było nieco lepsze w porównaniu do poprzednich edycji. Zaprezentowana setlista była mocnym uderzeniem podczas tego wieczoru w NRD. Potężne brzmienie Tarpan nie dawało chwili oddechu, a głowa samoczynnie kołysała się potakująco w rytm muzyki.
A na sam koniec wisienka na trocie w postaci duńskiego Sunken. Fakt, kapela raczej mało znana, ale czuję, że to się może wkrótce zmienić. Sama wcześniej nie miałam styczności z muzyką zespołu, ale materiał z debiutu zatytułowanego Departure całkowicie zawładnął każdym moim zmysłem na żywo. Atmospheric black metal w wydaniu Duńczyków przywodził mi na myśl po części Agalloch, a po części Panopticon. Emocjonalny krzyk wokalisty tworzył idealną harmonię razem z liniami melodycznymi gitary prowadzącej. Było melancholijnie, było refleksyjnie i przede wszystkim było pięknie, czyli wszystko, co w klimatycznym blacku być powinno. Ludzie pod sceną reagowali entuzjastycznie i ciepło przyjęli zagranicznych gości podczas ich koncertu. Pomimo tego że muzycy zagrali bis, czułam ogromny niedosyt. Kompozycje Sunken tak bardzo przypadły mi do gustu, że z trudem przyjęłam do wiadomości zakończenie całego show. Zdecydowanie czekam na więcej materiału od Panów!
I tak kolejna edycja Post Mortem za nami. Kolejna, która pozwoliła mi poznać masę dobrej muzyki – i za to bardzo cenię sobie ten mini-festival. Nadal utrzymuję się w przekonaniu, że mogę jechać w ciemno, nie znając żadnego zespołu, a na pewno nie będę się nudzić. Co prawda tym razem zestawienie zespołów nie przebiło kilku poprzednich koncertów z tego cyklu, ale ostatnia kapela bardzo podbiła moją ocenę tego wieczoru na duży plus. Tradycyjnie – wyczekuję wiosennej odsłony Post Mortem. Do zobaczenia!
Autorem zdjęć jest Paweł Wygoda (Made of Light). Więcej zdjęć do obejrzenia tutaj.
- Debiutancki singiel zespołu Inanes - 28 grudnia 2020
- King Apathy – „Wounds” (2019) - 17 października 2020
- My Dying Bride – „The Ghost of Orion” (2020) - 8 marca 2020
Tagi: Atmospheric Black Metal, Grań, NRD, NRD Klub, photography, Post Mortem #8, Post Mortem Mini-Festival, post-metal, relacja, reportaż, sludge metal, stoner, Sunken, Tarpan, The Howling Eye, toruń, zdjęcia.