Post-rock to ta bajka, której przyjemnie się słucha ale nieprzyjemnie o niej mówi, przynajmniej w moim przypadku. Na nieszczęście Catacombe właśnie takie granie uprawia: ładne, marzycielskie, delikatne, postne. Znaczy się, stanowi totalną opozycję materiału, jakiego spodziewałbym się od WOOAAARGH. Niemniej niemiecka wytwórnia po raz wtóry udowodniła, że nie samym brudem stoi i razem z Raging Planet, Downtone Records i Wolves and Vibrancy Records wydała Quidam. To trzecia płyta od portugalskiej załogi, a znajdziecie na niej sześć kompozycji rozłożonych na trzydzieści sześć minut.
Quidam jest płytą bardzo przyjemną, miłą, wyciszającą słuchacza, ale przede wszystkim do bólu standardową. Bardzo dobrze wyprodukowany, klasyczny post-rock jakich miliony są wszędzie, podany jeno w delikatniejszej niż zwykle wersji. Momenty mocniejsze pojawiają się, ale rzadziej niż częściej, a konkretnie to raz. Tylko na Shroud uświadczyłem jakiegoś większego uderzenia, choć muzyki ciągle nie można było nazwać choćby średnio-ciężką. Poza tym czekają nas relaksujące, spokojne i ciepłe dźwięki i motywy. Bez pośpiechu, bez agresji. Utwory są bardzo marzycielskie, ciepłe i pogodne. „Słoneczne”, jeżeli mogę to tak ująć. Same motywy ogólnie są dobre i ładne, choć zupełnie niezapadające w pamięć. Nawet w swoich najlepszych chwilach, to jest na Zenith i Nadir, Quidam jest tylko kolejną płytą post-rockową. I to wszystko, co mogę powiedzieć o kompozycjach. Ja, jako że wielkim fanem grania postnego nie jestem, płyta do gustu przypadła. Ktoś głębiej w tym klimacie siedzący będzie pewnie znudzony wtórnością Catacombe w porównaniu do większych i brakiem konkretniejszych pomysłów. Psychofan kupi i tak, i będzie szczęśliwy.
Ocena: 6/10
- Ayyur – „The Lunatic Creature” (2018) - 13 lipca 2019
- Psychopathic – „Phases” (2018) - 6 lipca 2019
- Himura – „Exterminio” (2016) - 30 czerwca 2019
Tagi: 2014, Catacombe, Downtone Records, kapitan bajeczny, post-rock, Quidam, Raging Planet, recenzja, Wolves and Vibrancy Records, WOOAAARGH.