Death Apocalypse – Scars to the Flesh (2022)

Death Apocalypse to niemiecki zespół związany z Fragments of Unbecoming i Venereal Disease. Ich debiutancki album, Scars to the Flesh, został wydany nakładem Human Noise Records prawie rok temu. Czas leci, ale muzyka proponowana przez trio paradoksalnie nie należy do starzejących się, bo z założenia uderza w „starą nutę”. W tym przypadku mowa o death metalu, takim dynamicznym, niezbyt skomplikowanym i haczącym o oldschoolową scenę szwedzkiego metalu.

Scars to the Flesh trwa niemal czterdzieści minut. Długość niby standardowa, ale jak na wspomniany gatunek może to być wiele. Muzycy próbują mieszać, ile się da, by zaoferować atrakcyjny produkt. Zauważalne są zmiany tempa, liczne dynamiczne riffy, a na dodatek materiał brzmi silnie koncertowo. Pierwszy, wyrywkowy kontakt z albumem szczerze mówiąc, mnie zniechęcił. Dopiero głębsze wsłuchanie się poprawiło jego odbiór, ale nie jest to zaskakująca muzyka. Brak jej fajerwerków. Artyści stawiają na solidne młócenie bez efekciarstwa i ja to szanuję, przy czym uważam, że takie granie potrzebuje odpowiedniej ilości „polotu”. Zespół ma pomysły i umiejętności, więc główne składowe się zgadzają. Debiut jednak nie wgniótł mnie w ziemię i sądzę, że do rewelacji daleka droga. Niemniej kapela podąża w dobrym kierunku i przy odrobinie uporu, a także ograniu scenicznym może w przyszłości zapracuje na miano rewelacyjnego.

Przede wszystkim należy zadbać o więcej przestrzeni i głębi dźwięku – Scars to the Flesh brzmi płasko. Gdzieś trafiłem na bolesne określenie dla podobnych produkcji: „computer metal”. Powstrzymam się na razie od takiej brutalności, lecz podkreślam: rodzaj metalu prezentowanego przez Death Apocalypse potrzebuje życia i jak najmniejszej ilości cyfrowego pierwiastka. Ja bym tutaj wprowadził miks brzmienia starego Grave i wczesnego Six Feet Under, co oczywiście nie byłoby łatwe, ale na pewno zmieniłoby odbiór płyty in plus.

Równocześnie nie można odmówić kompozycjom dynamiki. Kawałki ewidentnie są nutą koncertową, podejrzewam więc, że w wykonaniu na żywo dostają „plus trzy” do mocy, robiąc lepsze wrażenie. Dziś stawiam na nieco ponad połowę skali z nadzieją, iż z czasem grupa przedstawi album zdolny wyrwać ze mnie trzewia i rozsmarować je po całym salonie, potem zmieli je jak maszynka do mięsa, na deser rozprawiając się z głośnikami i sprzętem grającym. Niemniej Scars to the Flesh ma szansę trafić do amatorów dynamiki rodem z Maximum Violence, florydzkiego Six Feet Under i deathmetalowych albumów Debauchery, dlatego przede wszystkim fanom podobnych brzmień polecam zapoznać się z najnowszym materiałem Death Apocalypse.

Ocena: 6/10

Death Apocalypse na Facebook’u.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .