From Hell – „Rats & Ravens” (2020)

Muzyka metalowa nazbyt często wchodzi w mariaże z tematyką wziętą żywcem z horrorów, by kolejne tego typu połączenie rodziło już na wstępie nadzieje na jakieś oczarowanie. Ale chociaż From Hell porusza się w kanonach klasycznego grania – w tym przypadku thrash/death metalu z pewnymi upodobaniami do klimatycznych wstawek i blackowej aury – a opowieść zawartą w tekstach opiera na wydawałoby się dość zgranym motywie historii mszczącej się na swych oprawcach wiedźmy, to jednak Kalifornijczykom udało się stworzyć coś bardzo przekonującego.

Muzyka zawarta na krążku broniłaby się samodzielnie, podobnie jak „libretto” koncept albumu Rats & Ravens, które śmiało mogłoby stać się kanwą poczytnego opowiadania lub posłużyć za inspirację filmowcom. Razem jednak napędzają się i doprowadzają magiczny kocioł do wrzenia. Oto właśnie chodzi – muzyczne wątki i opowieść zazębiają się doskonale, budując nastrój grozy. Umiejętności muzyków pozwalają na może niezbyt odkrywczą, ale zręczną zabawę konwencjami – wychodzimy zatem od szybkich thrashowych przebieżek po gryfie, by dać się uwieść świdrującym, niespiesznym, ciężkim deathowym riffom i dojść do momentów klimatycznych, spokojniejszych, czasem ambientowych, które stanowią drobne, ale konieczne uzupełnienie.

Wes Anderson (bębny), Stephen Goodwin (bas), Steve Smyth (gitara) i George „Sinn” Anderson (gitara i wokal) stanowią wspaniałą orkiestrę, gotową uświetnić obchody dnia patrona w każdym z nawiedzonych, małych miasteczek, o których czytaliście, lub które widzieliście w amerykańskich horrorach, czerpiących z tematyki dawnych procesów o czary.

Znalazało się na Rats & Ravens miejsce i na szczere, soczyste uderzenia (Lilium, The Witch, Body Rats), wzniosłe, okultystyczne hymny (Three and Nine), klasyczne, mocne metalowe tematy (They Come at Night, Room for One), ale i chwile złudnego spokoju, podszytego jednak złowieszczością (interludium w postaci Dark Heart, początek Forest of the Screaming Trees, albo mistyczna końcówka Room For One). Bardzo to rozsądnie wyważone między bezkompromisowością a pewnym chwytliwym zacięciem. Nie przestajemy jednak kroczyć ani na moment poprzez cienistą dolinę. Atmosfera horroru nie opuszcza słuchacza.

Doskonałą robotę odwala tu kierownik ekipy, Aleister Sinn, który oprócz tego, że skomponował materiał, napisał teksty i zagrał na gitarze, nadał jeszcze głównej bohaterce – czyli rzeczonej wiedźmie – prawdziwie mroczny charakter. Jego ekspresywny wokal, który opiera się na różnych skrzekliwych patentach, kąsa ucho jadem, a jednocześnie nie pozwala odrywać się od zawartej w tekstach historii. No i chociaż szczury i kruki pojawiają się niemal w każdej opowieści snutej ze zmurszałej krypty, to tutaj ich wykorzystanie wcale nie jest szablonowe. Ale niczego nie będę zdradzał.

Najnowszą płytę zespołu From Hell polecam z wielką ochotą miłośnikom mieszania klasycznych thrash i death metalowych rozwiązań oraz fanom horrorów. Wiedźma z Rats & Ravens może śmiało dołączyć do najciekawszych kreacji czarownic, jakie mieliśmy w ostatnich latach w książkach i filmach. Nie mam pewności, czy ci, którzy nie przepadają za tego typu połączeniami muzyczno-lirycznymi, dadzą się przekonać, ale Kalifornijczycy mają sporo argumentów, by spróbować skruszyć serca ewentualnych malkontentów.

Możecie także nie wchodzić tej wiedźmie w paradę. Przymusu nie ma. Bo kiedy szczury wypełnią wasze ciała, a krucze ślepie, rozpalone blaskiem czyjejś duszy, zamigoce w ciemnościach, będzie za późno…

ocena: 8,5/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , .