Krzysztof „Prosiak” Owedyk – „Będziesz smażyć się w piekle” (2016)

Niech przypomnę swoją przygodę z komiksem. W okresie szkolnym czytałem wszystko, co wypuszczał Marvel i DC, czyli Spiderman, Punisher i Batman, później sporadyczne przypadki w postaci lektury kultowego Thorgala, który był dzielnym i szlachetnym wojem. Koniec. Nic więcej. Niedawno za to dostałem w swoje ręce najnowszy komiks Krzysztofa „Prosiaka” Owedyka pt. Będziesz smażyć się w piekle i jestem pozytywnie zaskoczony jakością komiksowej sztuki obyczajowej. Przyznam szczerze, że sięgnąłem po tę pozycję z czystej ciekawości, ponieważ fabuła jest o nikim innym jak o metalowcach.

Autor komiksu, Pan Prosiak, to postać znana i lubiana na polskiej scenie rysunku (m.in. ze świetnej serii Prosiaczek i Ratboy) . Facet tym razem narysował komiks, który jest swoistą tragikomedią o pasji, życiu i kontaktach międzyludzkich w kuluarach muzyki tzw. ciężkiej. Jest to historia fikcyjnego zespołu Deathstar, który w muzyce ekstremalnej jest u szczytu kariery. Akcja pierwszych stron zaczyna się od przyjęcia w szeregi kapeli nowego muzyka – gitarzysty Tarantula. W zespole wszystko jest poukładane hierarchicznie. Za wyszukanie odpowiedniej osoby odpowiada lider Lord Solo, kompozytor i jedyna „osoba decyzyjna”, który nie stroni też o podkręcania kontraktów i osobistego czerpania korzyści ze swoich machlojek.

Wróćmy do „nowego”. Młody Tarantul to tatuś-metalowiec, który ma żonę i córkę. W domu się nie przelewa, coraz częściej brakuje pieniędzy, ale w końcu spełniają się jego marzenia. Dołącza do popularnego zespołu, jednocześnie będąc ich fanem, i licząc na wielką sławę i szybkie pieniądze. Jak się później okazuje, czas i wyzysk wszystko weryfikują.

Komiks nie jest pustą wydmuszką z życia kapeli. Opowieść traktuje o sprawach, o których mówi się po cichu, których fani muzyki być może nie znają i nie rozumieją. Dany zespół, w tym przypadku Deathstar, gra świetną muzykę na żywo, nagrywa płyty, jest lubiany, ale to tylko jedna strona medalu, bowiem po zejściu ze sceny zderzenie z rzeczywistością bywa często brutalne. Wiele stron poświęcono relacji w domu Tarantula, typowym (powiedzmy) lękom ze strony żony koncertującego po świecie rockmena, pokusom, wątpliwościom i zazdrości. Bohaterowie są realni, szczegółowo skonstruowani, jest nawet motyw gwary śląskiej, co mnie dość ubawiło.

Autor poprzez swoje rysunki pokazuje mechanizmy, które w jakiś sposób rządzą współczesną sceną metalową i rockową. Są te dobre strony, i niestety te, o których słychać jedynie w zamkniętych środowiskach. Krzysztof Owedyk, jak się okazuje, współpracował z rożnymi muzykami, o czym pisze na ostatniej stronie, więc załóżmy, że materiał zbierał „z życia”. Zresztą niektóre nawiązania są dosyć oczywiste dla kogoś, kto choć trochę posmakował bywania na metalowych „salonach”.

Komiks jest bardzo ładnie wydany, poszczególne sceny są ciekawie, prosto ale „ekspresywnie” narysowane. Przeczytanie całości zajmuje pół dnia (to ok. 300 stron), przemyśleń jest na tydzień. Polecam wszystkim fanom ciężkiej muzyki i nie tylko.

Ps: Serdecznie dziękuję mojej redakcyjnej koleżance Joasi Pietrzak za konsultację podczas pisania tekstu.

Ocena 9/10

Komiks można kupić tutaj.

Rafał Morsztyn
Latest posts by Rafał Morsztyn (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .