Majestic Decay – „Doomsday Protocol” (2016)

Bydgoski Majestic Decay to relatywnie młody stażem projekt. Zespół powstał w 2012 roku i wkrótce nagrał dwuutworowe demo, by chwilę później się rozpaść. W 2015 Vonsz, jedyny oryginalny członek grupy, postanowił wyciągnąć zespół z niebytu i rozpoczął pracę nad nowym materiałem, którego nagrania trwały od sierpnia 2015 to marca 2016 roku. Ze względu na trudności z zebraniem stałego składu, Vonsz zdecydował się zaprosić do udziału w sesji kilku muzyków ze sceny bydgoskiej. Ostatecznie EP-kę Doomsday Protocol nagrano w składzie: Vonsz – gitara rytmiczna i prowadzaca, Omen – programowanie automatu, Valeo (Vesania, Rootwater, Sammath Naur) – gitara prowadząca (gościnnie lead na Distorted Faces oraz Nuclear Redemption), Tas (Sammath Naur, Mala Herba) – gitara basowa, Uzurpator Doom Occulta (Cebul z Egoistic) – wokale i teksty oraz Vault 21 – syntezatory. Tyle w ramach wprowadzenia, posłuchajmy zatem, co się dzieje w samej muzyce.

Na Doomsday Protocol składa się pięć utworów, trwających łącznie 21 minut. Dwa z nich to kompozycje instrumentalne oparte na postapokaliptycznych dźwiękach syntezatorów. Natomiast pozostałe trzy to kawałki, w których usłyszmy wpływy zarówno black, jak i death metalu. Wszystkie pięć łączy tematyka totalnej zagłady rodzaju ludzkiego wskutek globalnej wojny nuklearnej.

W płytę wprowadza słuchacza instrumentalne intro zatytułowane Civil Defence, które buduje atmosferę grozy przed nadchodzącym kataklizmem. Usłyszymy w nim również fragmenty materiału edukacyjnego o Obronie Cywilnej. Gładko przechodzi ono w Distorted Faces. Dynamiczny, szybki utwór opowiadający o nuklearnej zimie i zdeformowanych wybuchem ludziach, widzianych oczami osoby, która ocalała. W następnym kawałku cofamy się do momentu przed wybuchem, w którym dowiadujemy się, jak doszło do kataklizmu. Nuclear Redemption, bo taki jest tytuł tego utworu, jest wolniejszą, ale zarazem mroczniejszą kompozycją od poprzedniej. Stopniowo budowane jest napięcie, między innymi poprzez heavy metalowy riff oraz melodyjne, epickie solo i pojawiające się partie chóralne, które prowadzą nas do nieuniknionego początku końca. Przedostatni utwór to Fading Light, druga instrumentalna kompozycja na płycie. Dołujący ambientowy kawałek, z niewyraźnym radiowym komunikatem, uzmysławiający nam, że ostatni ocaleni odchodzą jeden po drugim. Zamykający album utwór Global Silence jest najbardziej pokręconą kompozycją na tym wydawnictwie. Częste zmiany tempa, zakręcone gitary, klimatyczne zwolnienie i recytacja tekstu tworzą obraz końca naszego świata, który zostanie obwieszczony globalną ciszą.

Cóż mogę napisać w ocenie końcowej Doomsday Protocol? Bardzo dobry materiał, z inteligentnie napisaną historią, którą śledzi się z zapartym tchem. Świetne, pełne wściekłości i szaleństwa wokale. Zabijające riffy. Pewnym cieniem kładzie się użycie automatu perkusyjnego, co niestety momentami słychać oraz dziwne ucięcie Fading Light, po którym na ułamek sekundy następuje cisza. Odrobinę wybija to z klimatu. Wieść niesie, że Vonsz jest obecnie na etapie formowania stałego składu, chociaż dobrze by było, gdyby udało się utrzymać ludzi, którzy nagrali ten minialbum. Podobno trwają również intensywne prace nad nowym materiałem, na który, po tym, co usłyszałem na Protokole Dni Zagłady, mam dużą chrapkę.

Ocena 8/10

Łukasz
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , .