MONO – „Nowhere Now Here” (2019)

Niektóre albumy niekoniecznie nadają się do codziennego odsłuchu, co równie dobrze może działać na korzyść wydawnictwa, jak i stać się jego słabą stroną. Do pierwszej grupy zaliczyłabym twórczość MONO, bo chociaż nie sposób tutaj mówić o muzyce na każdą okazję, materiałowi japońskiego zespołu warto poświęcić chwilę uwagi.
W przypadku Nowhere, Now Here zdolność przekazania emocji przez artystów jest równoznaczna z koniecznością uważnego odsłuchania albumu. Panujący na albumach MONO klimat wymaga od słuchaczy skoncentrowania się na muzyce, gdyż materiał odsłuchany bez koncentracji się na prezentowanym przez grupę brzmieniu raczej nie zapadnie w pamięć.

Hipnotyzująca powtarzalność i zapętlenie dźwięków charakteryzują twórczość MONO i Nowhere, Now Here nie jest tutaj wyjątkiem. Przykładowo już After You Comes The Flood stawia na zawieszenie dźwięku w umiejętnie tworzonej przestrzeni.
Tytułowe Nowhere, Now Here przywodzi na myśl kompozycje z One Step More And You Die z melancholijnym „szumem”, przerywanym tu i ówdzie pojedynczym uderzeniem perkusji,  stopniowo przechodzącym w melodię. Rozwijające się powoli utwory podszyte noisem powracają w całej okazałości i stanowią połączenie tego, co w zespole najlepsze i najbardziej charakterystyczne.
Singlowe Meet Us Where The Night Ends operuje podobnymi schematami, rozpoczynając od wolniejszych aranżacji, i zostawiając bardziej wyraziste nagromadzenie dźwięków na koniec.
Jak zwykle u MONO oszczędniejszy wstęp pozwala wielkiemu finałowi zabłysnąć i wybrzmieć jak należy. Choć podobny zabieg wykorzystywano (a wręcz porządnie „wymęczono”) na wielu poprzednich krążkach grupy, trzeba przyznać, że dalej całkiem przyzwoicie się sprawdza.
Kolejne utwory w typowy dla japońskiej grupy sposób pokazują, że operowanie niewieloma środkami nie stoi na przeszkodzie w odzwierciedlaniu przeróżnych, często bardzo silnych emocji. Pulsujące basy na Far and Further to jeden z lepszych na najnowszym wydawnictwie przykładów charakterystycznej dla zespołu emocjonalności.

MONO nie zaskakują swoim dziesiątym albumem, ciężko zresztą byłoby wymagać od brzmienia, do jakiego japońska grupa przez lata konsekwentnie przyzwyczaiła słuchaczy. Nowhere, Now Here to MONO w dosyć tradycyjnym wydaniu bez nowatorskich rozwiązań czy radykalnych eksperymentów.
Może to i dobrze, biorąc pod uwagę to, że artyści nie próbują udawać innego zespołu, nie sięgają na siłę po nowe rozwiązania i zdecydowanie nie zmuszają się do nagrywania przystępnej, łatwej w odbiorze muzyki – MONO i chwytliwość przecież absolutnie nie idą w parze. 
Zespół pozostaje wierny wytyczonemu na przestrzeni lat stylowi, kolejny raz stawiając na prowadzenie i rozwijanie pewnego rodzaju muzycznej podróży. 
Aż chciałoby się powiedzieć, że zespół pozostaje w swojej strefie komfortu. Należy jednak pamiętać, że wśród tak przepełnionych emocjami (i mimo wszystko wymagających) kompozycji miejsca na szeroko rozumiany komfort jest niewiele.

 

Ocena: 7/10

Annika
(Visited 2 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .