Nunslaughter – „Hells Unholy Fire” (2000/2022)

Lubująca się we wznowieniach tak zwanych perełek gliwicka wytwórnia Old Temple w ubiegłym roku wyciągnęła kilka asów z rękawa. Oprócz opisywanego przeze mnie niedawno nowego wydania pierwszego dema Arkony w Erykowym katalogu znalazła się też reedycja pełnowymiarowego debiutu dość popularnej w podziemnych kręgach amerykańskiej death metalowej formacji Nunslaughter. Wznawiając Hells Unholy Fire,  Old Temple, wzorem wypuszczonej w 2012 roku przez Hells Headbangers reedycji, również postawiło na wydanie dwupłytowe. Czy warto się na nie skusić?

Zanim odpowiem na to pytanie, opiszę, co dokładnie wchodzi w skład edycji. Pierwsza płyta zawiera album z 2000 roku, a zatem 18 krótkich, deathmetalowych bangerów, z których najdłuższy trwa trzy minuty. Zespół nie traci czasu i stara się atakować dobrym riffem jednym za drugim, nie eksploatując zbytnio swoich pomysłów. Choć nie wszystkie kawałki angażują w równym stopniu, to pół godziny spędzone w towarzystwie muzyki tria zdecydowanie należy do udanych. Jego granie jest na swój pokręcony sposób chwytliwe i mimo, że surowość materiału może niektórych odstraszyć, nie sposób nie przyznać, że nawet po 23 latach od premiery Hells Unholy Fire wciąż ma niemały urok.

Druga płyta to wydana w 2007 roku koncertówka An Evening at War wzbogacona o pięć utworów z Hells Unholy Fire, jednak nieco inaczej zmiksowanych. O ile wspomniana piątka jest bardziej ciekawostką, o tyle nagranie pierwszego koncertu Nunslaughter, który odbył się 9 lipca 1999 roku, stanowiło dla mnie główną atrakcję ubiegłorocznego wznowienia. Jeśli oryginalny album wciąż, jak już napisałem, ma swój urok, to nagranie koncertowe wręcz nim ocieka, głównie za sprawą bootlegowego charakteru. Daleko mu do wymuskanych, dopieszczonych koncertówek, jakie najczęściej można znaleźć na sklepowych półkach. Mowa tu o prawdziwym nagraniu live, niepomijającym niczego: ani głupkowatych rozmów Donalda Crotsleya (pseudonim Don of the Dead) z publicznością, ani zapowiadania kolejnych numerów, czy też próśb muzyków do dźwiękowców. Za sprawą drugiego krążka można wręcz przenieść się do małego klubu, w którym właśnie odbywa się deathmetalowa masakra.

Odpowiadając na zadane we wstępie pytanie: zdecydowanie warto się w niniejszą reedycję zaopatrzyć. Oba krążki wchodzące w skład nowego wydania robią robotę, każdy z nich na swój sposób. Maniacy death metalu powinni być zachwyceni.

Nunslaughter na Facebooku

Łukasz W.
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .