Gdyby tak do jednego kieliszka wlać Finlandię, a do drugiego jakąś inną dobrą wódkę, to chyba mało kto byłby w stanie je rozróżnić i trafnie powiedzieć która jest która. A w black metalu przeciwnie- wystarczy kilka sekund, aby stwierdzić, że dana płyta powstała w okolicach Kuopio, czy innego Rovaniemi.
II-Toinen Tuleminen bije tą fińskością aż miło. Nie chodzi mi nawet o język, bo trudno zrozumieć co dokładnie skrzeczy Hukka (pod takim pseudonimem ukrywa się wokalista). Bardziej myślę o charakterystycznym sposobie gry i specyficznej melodyce gitar. Jest jednak coś co dodatkowo ubarwia ten materiał- często spotykane thrashowe, bądź nawet heavy metalowe riffy; punkowa prostota (d-beat i jazda!) i dodatkowy wokal, który brzmi jak jakieś krzyki menela pozbawionego talentu. Niemniej jednak, aby nie było wątpliwości- ja ani nie narzekam, ani się nie śmieję. Efekt może i cudaczny, ale naprawdę udany. Tym bardziej, że całość jest niezwykle przebojowa. Głupio pisać o black metalu, że szybko wpada w ucho, ale tak właśnie jest. Toinen Tuleminen wchodzi do głowy i nie chce z niej wyjść. Porywa do tańca rwącymi gitarami, nie daje chwili wytchnienia szalonym tempem, prowokuje do śpiewania dzięki chwytliwym melodiom.
Pewnie, że w metalu ukazały się setki lepszych albumów, takich które szokowały, przesuwały granice, dostarczały uniesień. Debiut Sarastus do nich nie należy, ale błędem byłoby go skreślać. Nawet z tak prozaicznego powodu, że zapodany zaraz po przebudzeniu daje kopa lepszego niż najznamienitsza kawa.
Ocena: 7/10
- Venom – „In Nomine Satanas – The Neat Anthology” (2019) - 29 października 2019
- Rusza sprzedaż karnetów na Hellfest 2020 - 8 października 2019
- Knotfest & Hellfest – Clisson (20-23.06.2019) - 22 lipca 2019
Tagi: 2016, black metal, finnish black metal, recenzja, review, Sarastus, Toinen Tuleminen, Wolfspell Records.