Sinister Downfall – „Eremozoic” (2018)

Sinister Downfall – czyli jednoosobowy projekt pochodzącego z Niemiec Eugena Kohla – to funeral doom metal na niezłym poziomie. Zaleta to taka, że jeśli ktoś dostaje wysypki od radosnych piosenek, duszę ma przesiąkniętą ciemnością, a na spacery z dziewczyną – lub jej zjawą – chodzi zwykle wieczorową porą na podmiejski cmentarz, aby złożyć naręcze chryzantem na nieodwiedzanych przez nikogo nagrobkach, ten znajdzie kolejną płytę, która pozwoli mu cieszyć się (nomen omen) muzyką. Ci wszyscy zaś, którym nie w smak zawiesiste, straszliwie ciągnące się riffy i ponure melodie, mogą trzymać się od płyty Eremozoic z daleka. No, ale przecież nie po to nagrywa się podobne albumy, by przekonywać nieprzekonanych lub dostarczyć komuś skocznego soundtracku na prywatkę.

Mam zresztą szczery szacunek dla Eugena, bo w każdym elemencie wykonawczym mieści się on w dobrych wzorcach tego, jak podobną płytę powinno się nagrywać. Oczywiście nie o wirtuozerię tu chodzi, a o klimat, przywoływany dość skutecznie prostymi środkami. Problem jest jednak taki, że cztery kompozycje są szalenie do siebie podobne i w ich strukturze zmienia się jedynie kolejność tych samych składników, czasem ich dobór. A zatem mamy tu posępne akordy fortepianu, ciężkie, rozmyte, bardzo wolne lub wolne riffy (z krótkimi fragmentami gdzie robi się „żwawiej” – jak pod koniec Where Solitude Prevails), senny rytm perkusji, głęboki growl, jakby ktoś charczał z dna grobu miłosną serenadę ku miłości z sąsiedniej kwatery, proste, smętne melodie podawane przez gitarę i czasem jakieś klawiszowe, nastrojowe plamy.

Znamy to wszystko? Znamy. Czy lubimy? Jeśli tak, to polecam brać w ciemno, bo powtórzę raz jeszcze, Eremozoic to przyzwoity, a nawet dobry kawałek funeral doom metalu. Na pewno też wyprodukowany z głową – dźwięk jest głęboki, ale przejrzysty, pełen przestrzeni, nasycony. Jeśli zaś nie przepadacie za podobnymi rozwiązaniami, to boję się, że Sinister Downfall Was nie przekona. Mnie się podoba, będę do płyty od czasu do czasu powracał, zwłaszcza przed Dniem Zadusznym, ale obiektywnie stwierdzić muszę, że nie znalazło się na Eremozoic nic, co wyróżniałoby w sposób szczególny ten materiał. Brawa jednak za wierność klasyce stylu, wyczucie, konsekwencję i jak wierzę szczerość, bo przecież jest wiele nurtów w muzyce metalowej, które sprzedają się dzisiaj lepiej. Poza tym nawet obracając się w pewnych kanonach, można się pogubić, nie sprostać im, zaliczyć wpadkę, a Sinister Downfall bardzo pewnie, choć wolno, zmierza jednak w objęcia śmierci.

ocena: 6,5/10

Oficjalna strona projektu na Facebooku

(Visited 2 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , .