Stormy Atmosphere „Pent Letters” (2015)

Czasami rozbuchana forma i szeroki wachlarz używanych środków, to nie wszystko. Pochodzący z Izraela Stormy Atmosphere zarzuca na Pent Letters słuchacza muzycznymi pomysłami, rozbudowuje formę swych utworów, ale jednocześnie zapomina, że czasem prosty, powtarzalny, ale wdzierający się do naszego umysłu motyw, może zabrzmieć bardziej przekonująco niż korzystanie z dziesiątek tematów. Trudno nie docenić rozmachu projektu, w którym odnajdziemy mocne gitarowe riffy, akustyczne dźwięki, operowe wokale, progresywne aranżacje i gotycki klimat. Dodatkowym urozmaiceniem są różnego rodzaju loopy i elektroniczne wtręty. Ale chyba za dużo grzybków w tym barszczu i naprawdę nie chodzi o to, że mój muzyczny ideał, to trzy akordy, zwrotka, refren i wykrzyczany tekst o niczym.

Poruszając się w takiej niby operowo – teatralnej konwencji, łatwo otrzeć się o kicz. Niestety w wielu miejscach duetowi odpowiedzialnemu za wokalne popisy czasem udaje się przeszarżować i narazić na śmieszność. Ja wiem, że miało być „na bogato” i barokowo, ale Therionowi chociażby udawało się uniknąć podobnych mielizn. A przecież Dina Shulman i Teddy Shvets mają odpowiedni warsztat i potrafią wypaść przekonująco – przyjemnie kołyszą ich wokalne partie w Gothic Dread, dobrze też brzmią chóralne popisy w Tragic Play.

Brak tutaj pewnej konsekwencji, wyłuskania z morza pomysłów, tych najciekawszych i dania im większej przestrzeni. Nawet gdy pojawia się jakiś interesujący motyw, to z rzadka udaje się go w pełni rozwinąć – ot, zespół woli skakać z muzycznego kwiatka na kwiatek. Skupiając się na pozytywach (bo jednak można się ich sporo doszukać) jest tutaj kilka utworów, które wyrwane z tego nabrzmiałego muzyczno – literackiego konceptu mogą się podobać. A to spokojny, gotycki Suspense, a to niebanalny Science-Fiction, z klimatem trochę jak ze starych filmów o kosmitach, krótki, ale treściwy Hour z ciekawym, klawiszowym wstępem, mocnymi uderzeniami gitary, z progresywną robotą. Z poszczególnych kompozycji da się wyłowić wiele ciekawych smaczków (weźmy za przykład egzotycznie brzmiącą gitarę w The Menippeah czy ładny klawiszowy motyw w First Year), ale co zrobić, jeśli płyta jako całość nie powoduje żywszego bicia serca?

Zespół ma pewne walory, a muzykom nie brak talentu i umiejętności. Podoba mi się zwłaszcza oszczędne, wyważone, nieco gilmourowskie granie Stasa Sergienko. Ale za mało w tej muzyce rzeczywiście chwytających za serce melodii. Ktoś próbował zarzucić słuchacza masą pomysłów, zapominając, że często „mniej znaczy więcej”. Fani rozbuchanego, operowego klimatu połączonego z metalem, rockiem progresywnym i gotykiem powinni sprawdzić, bo płyta zbiera wiele pozytywnych recenzji. Znak, że moje wątpliwości mogą być przesadzone… Cóż, znam po prostu kilka dużo lepszych płyt z tego nurtu, więc nie wypada mi nad Pent Letters piać peanów zachwytu.

Ocena: 5/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku: https://www.facebook.com/stormyatmosphere

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .