The Body – „No One Deserves Happiness” (2016)

Chcąc opisać wcześniejsze płyty The Body porównałbym je do bycia zamkniętym w piwnicy seryjnego mordercy, gdzie jedynym dźwiękiem towarzyszącym Twojemu klaustrofobicznemu poczuciu paniki jest zgrzyt łańcucha o zimną podłogę. Co wyjdzie jeśli taki zespół weźmie się za nagranie popowego albumu? Najbardziej obrzydliwy i obleśny pop jaki słyszeliście. Nowy album przywołuje skojarzenia z parkietem w klubie rodem z lat 80’, na który wypuszczamy schizofreników ciekawi ich reakcji. Opętańczy krzyk. Beaty w rytmach disco. Przesterowane gitary. Kobiecy wokal rozdarty gdzieś pomiędzy natchnieniem a romantycznym liryzmem. Piski. Trzaski. Hałas. Delikatne pianino, skrzypce, dzwony. Elementy, które nie mają prawa do siebie pasować wybrzmiewają w chorej harmonii. I choć momentami aż skręca mnie od nieprzyjemnych dźwięków, to jest to na swój sposób piękny album. Pozwala zanurzyć się w świecie wykreowanym przez The Body niepewnym co stanie się za chwilę. Dopiero bliżej końcówki coś zaczyna się psuć – pewne rozwiązania się powtarzają, razi przewidywalność i wewnętrzna schematyczność. Ale jeśli ciekawi Cię album popowy, który przeraża i zachwyca jednocześnie, to jest płyta dla Ciebie.

Ocena: 8/10

Autorem jest Naird (Adrian).

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .