Time Lurker/Cepheide – „Lucide” (2019)

Niedawno miałem przyjemność po raz pierwszy recenzować split, a tu już na tapecie kolejny. Time Lurker i Cepheide to dwie młode, black metalowe hordy z Francji, które mają w dorobku po jednej pełnej płycie i kilka mniejszych wydawnictw. Oba zespoły połączyły siły i oto możemy cieszyć się Lucide – trzy-utworowym potworem, który narobił wielkiego smaku na zapoznanie się z resztą twórczości obu kapel.

Wydawnictwo otwiera Time Lurker i proponuje dwa przesiąknięte piekielną atmosferą numery, pełne rozpaczy i całkowitej beznadziei. Motorem napędowym zespołu jest bardzo gęste riffowanie, przepełnione brutalnością, podsycaną przez absolutnie nieziemskie wokale. Riffy stopniowo rozciągają się w pasaże, spod których nieśmiało spoziera pełna melancholii melodia. Nie jest to oczywiście stricte atmosferyczny, leśno-górski black. Time Lurker stawia na piekło kosztem natury, a klimat podsycają nieoczywiste, klawiszowe wstawki, szatkujące numery na krótsze inkantacje. Końcówka Instable Night to czyste piekło na ziemi – utwór zbliża się brutalnością do takich kapel jak choćby Antaeus, i nawet podskórny, post-burzumowy klimat nie stanowi dla niej równowagi, choć jest całkiem wyraźny.

Cepheide wnosi jeden utwór, ale jest to prawie dwudziestominutowy kolos, który również dał tytuł całemu wydawnictwu. Lucide jest ohydny, nieprzystępny, budzący odrazę i przepełniony wszystkim, co złe i negatywne. W pierwszym zetknięciu może być z tym numerem problem, bo nie będzie łatwo przebrnąć przez grubą warstwę charakterystycznego dla australijskiego death metalu gruzu. Nie znaczy to, że Francuzi idą w śmierć, to raczej przełożenie nieziemskiego ciężaru na czarny język. Około szóstej minuty otwierają się wrota do mrocznej jaskini i zespół po cichu zaprasza na wycieczkę, ale wiadomo, że będzie to podróż do piekła w jedną stronę. Odwrotu nie będzie, i nawet delikatna melodeklamacja na tle rozwleczonego riffu w środkowej partii, ani odciążone partie gitar po koniec nie zwiastują żadnej nadziei.

Gdyby oceniać Lucide pod kątem pojedynku na muzykę, to wygrywa Cepheide, ale daleki jestem od takiego stawiania sprawy. Płyta brzmi dobrze jako całość i raczej nie ma sensu rozdzielać jej na składowe. Time Lurker pięknie wprowadza w atmosferę, prowadzi za rękę po bezbrzeżnych pustkowiach, ale zanim zdążymy zapytać dokąd ta wędrówka, już jesteśmy w piekle. A tam Cepheide pokaże nam, czym ono może być.

Ocena: 8/10

 

Rafał Chmura
Latest posts by Rafał Chmura (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , .