Ampacity: „zacząć od zera”

Zeszłoroczny album Ampacity Superluminal nie bez powodu znalazł się w moim muzycznym podsumowaniu 2015. Korzystając z okazji pogadałem z muzykami Ampacity o powstawaniu materiału na tę płytę, kosmosie, nadchodzącej trasie po Polsce i najnowszych Gwiezdnych Wojnach.

Zanim zacznę pytać o najnowszy album, który zresztą mi się nieziemsko podoba (całkiem trafne określenie do waszej muzyki), to chciałbym spytać o rzecz trochę bardziej przyziemną. Czemu w ogóle „Ampacity”? Z tego co zrozumiałem na wiki, to obciążalność prądowa?

Piotr: Po prostu, szukaliśmy nowej nazwy dla nowego projektu, a ten termin wpadł nam w oko. Faktycznie oznacza to obciążalność prądową, ale wybór nazwy podyktowany był jej brzmieniem, a nie znaczeniem.

Za to tak Encounter One jak i Superluminal już zapewne wyszły nieprzypadkowo. Skąd w ogóle w waszej muzyce wziął się kosmos? Chyba nie z kosmosu. #sucho

Jan: Kosmos jest ciekawy.

Wojciech: Kosmos bardzo działa na wyobraźnię i jest bardzo wdzięcznym tematem, który można interpretować na wiele sposobów. Dzięki takiej koncepcji estetycznej możemy robić muzykę, która nie jest jednoznaczna, ale sugestywna.

Piotr: Ciągnęło nas do tego kosmosu jeszcze w poprzednim zespole, w którym grało 3/5 składu. A kiedy pojawiła się możliwość zagrania na gdańskim Spacefest w 2012, to zdecydowaliśmy, że robimy zespół space rockowy, po prostu.

Całkiem często w wywiadach z wami pojawia się właśnie pamiętny Spacefest z 2012, gdzie po raz pierwszy zagraliście jako Ampacity. Jak to się stało, że projekt, który w założeniach miał być jednorazowym wyskokiem w kosmos, stał się pełnoprawnym zespołem?

Piotr: W założeniach mieliśmy nagrać kilka coverów na ten festiwal, ale na próbach jammowanie zaiskrzyło – na tyle, że postanowiliśmy kontynuować jako pełnoprawny zespół.

Superluminal motion, to ruch z prędkością szybszą niż światło. W jaką podróż zabieracie słuchacza na waszym najnowszym albumie? To raczej eksploracja niezbadanych światów czy ucieczka od rzeczywistości?

Wojciech: Dla każdego z nas ta podróż oznacza coś innego, myślę, że każdy może w tej płycie odkryć inną historię.

Co zatem ta podróż oznaczała dla was?

Wojciech: Dla mnie ta płyta jest zapisem intensywnego okresu tworzenia. To co napisaliśmy i nagraliśmy jest bardzo mocno osadzone w tym co robiliśmy i co nas spotykało przez te prawie dwa lata. Myślę, że najbardziej prawdziwym podsumowaniem i określeniem znaczenia jest poszukiwanie jak najbardziej szczerej wypowiedzi osadzonej w estetyce która najbardziej nas interesuje.

Ampacity wywiad 2016 1

Moglibyście powiedzieć mi nieco więcej o tym jak przebiegał proces tworzenia muzyki i nagrywania na Superluminal?

Piotr: Materiał na drugą płytę zaczęliśmy pisać zaraz po wydaniu pierwszej. Wraz z narastaniem medialnego szumu wokół tamtego albumu, pisanie utworów stawało się coraz trudniejsze. Przede wszystkim – prawie cały nasz czas w sali prób (a mamy go niewiele) musieliśmy przeznaczać na przygotowania do koncertów, a nie na komponowanie. Ponadto – presja wynikająca z naszych ambicji, aby druga płyta była pod każdym względem lepsza od debiutu. Byliśmy permanentnie niezadowoleni z powstającego materiału, do tego stopnia, że mniej więcej po roku zdecydowaliśmy się niemal całkowicie go wyrzucić i rozpocząć od zera. Jak zwykle w naszym przypadku, część utworów to efekt mozolnej pracy aranżacyjnej, a część to praktycznie zarejestrowane improwizacje – mowa tu o Molten Boron i Superluminal. Nagrywane na setkę w studiu Radia Gdańsk, kilka take’ów każdego numeru, jedynie część partii klawiszowych dogrywana była później.

Nie każdy z zespołów i artystów, których znam byłby w stanie wyrzucić dotychczasowe utwory do kosza i zacząć od nowa. Jak udało wam się znaleźć w sobie motywację do tego, aby zdobyć się na taki krok?

Piotr: Przede wszystkim nie byliśmy zadowoleni z tamtych numerów. Przybierały one już zbyt monumentalną formę, zahaczającą o groteskowość, a nasze dłubanie przy aranżach sprawiało, że stawały się coraz mniej słuchalne. W pewnym momencie byliśmy faktycznie blisko tego, aby jako zespół się poddać, ale pomogła krótka przerwa i spojrzenie ze zdrowym dystansem na to, co zrobiliśmy.

42 odwołuje się do Autostopem przez Galaktykę, Planeta Eden chyba ma coś wspólnego z Lemem i jego powieścią Eden. Czy na nowej płycie są jeszcze jakieś nawiązania do SF?

Piotr: Molten Boron to z kolei produkt reklamowany w Futuramie. Wychodzi na to, że jedynie Propellerbrain nie nawiązuje tytułem do SF. Superluminal to po polsku prędkość nadświetlna, czyli termin naukowy, ale tez z pogranicza SF – bo wielu astrofizyków nie wierzy w możliwość jej zaistnienia.

Jeszcze odnośnie Planety Eden – jest to jeden z najbardziej pobudzających wyobraźnię utworów jakie słyszałem w 2015. Jak pisałem w recenzji: „słuchając Planeta Eden widzę te kiczowate, gumowe modele kosmicznych roślin i zwierząt, skąpane w mgiełce sięgającej tak gdzieś do kostek.”. Mieliście w głowie podobne obrazy czy to wszystko wyszło trochę „przypadkiem”?

Piotr: Zdecydowanie trafne masz skojarzenia – mieliśmy w głowie nieistniejącą ekranizację książki Lema, nakręconą przez Rosjan w latach 60tych. Cieszę się, że ten utwór jest do tego stopnia sugestywny, bo właśnie o taki efekt nam chodziło.

Wojtek: Pamiętam, że zaczęliśmy robienie tego kawałka od „zagrania” sceny lądowania na nieznanej planecie, potem poszliśmy za ciosem. W zamyśle miała to być pierwsza część całego albumu przedstawiającego naszą interpretację Edenu Lema. Robienia całej płyty związanej z książką nie udźwignęliśmy ale ten kawałek został. Faktycznie kierowaliśmy się klimatem SF sprzed ery efektów specjalnych, który z jednej strony ocieka kiczem, z drugiej wciąga i ekscytuje.

Zespół Ścianka wydał ostatnio soundtrack Niezwyciężony do audiobooka opowiadania Lema pod tym samym tytułem. Czy sami rozpatrywaliście kiedyś opcję przygotowania muzyki w formę soundtracku? Można powiedzieć, że pierwsze przymiarki macie już za sobą w postaci improwizacji na żywo do niemego filmu Ostatni rozkaz.

Piotr: Tak naprawdę nasz udział w tym projekcie był zupełnie spontaniczną odpowiedzią na zaproszenie. Dla nas taka długa improwizacja była dużym wyzwaniem, któremu pewnie nie sprostalibyśmy bez pomocy klawiszowca Czarka Morawskiego. Sam pomysł soundtracku jest ciekawy, być może w przyszłości o tym pomyślimy.

Wojtek: Myślę, że to bardzo ciekawy kierunek który wymaga dużo dojrzałości. Na pewno byłoby to ciekawe przeżycie. Koncert do Ostatniego Rozkazu był w pełni improwizowany co jest zupełnie inną rzeczą niż tworzenie soundtracku. Na pewno chciałbym kiedyś zmierzyć się z takim wyzwaniem.

Siedzimy cały czas mocno w klimatach SF – jakie pozycje bądź autorów polecilibyście naszym czytelnikom?

Wojtek: W zasadzie chyba nie jest to SF ale polecam post-nuklearne Metro 2033 i kontynuacje. Poza tym na pewno braci Strugackich.

Planujecie trasę po Polsce w 2016?

Piotr: Tak, w kwietniu, wspólna trasa w sześciu miastach, razem z dwoma innymi zespołami, na zasadach co-headliningu. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli ją ogłosić oficjalnie.

Tak na koniec. Byliście już na nowych Gwiezdnych Wojnach? Film spełnił oczekiwania czy wynudziliście się jak ja?

Piotr: Potwornie zachowawczy i przewidywalny scenariusz, dużo smaczków dla tak zwanych nerdów, ale faktycznie dosyć nieciekawe kino.

Wojtek: Byłem i jestem zadowolony. Nie uważam, żeby nowa część odstawała jakoś zasadniczo od starej trylogii.

Dzięki za wywiad i czas, który na niego poświęciliście.

Zdjęcia Ampacity pochodzą z materiałów promocyjnych nadesłanych przez zespół.

Z zespołem rozmawiał – Naird

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , .