Długie i ciemne wieczory zbliżają się wielkimi krokami, w związku z czym miło jest sięgnąć po dźwięki, przy których można oderwać się od codzienności oraz wyciszyć. I tu z pomocą przychodzi nam holenderski Atlantis ze swoim trzecim długogrającym krążkiem. Omens ukazało się w październiku 2013 pod szyldem Burning World Records. Właściwie mamy do czynienia z jednoosobowym projektem Gilsona Heitinga, który tylko podczas występów na żywo przekształca się w czteroosobowy skład.
Na swoim fanpage’u Atlantis określa swoją twórczość jako „delicate heaviness”. Jakkolwiek by nie nazwać muzyki zawartej na Omens, jej podstawę stanowi post rock/post metal z niezwykłym gitarowym zacięciem. Kompozycjom nie brakuje energii, co słychać po masywnych i melodyjnych riffach. Ciężar utworów przełamuje elektroniczne tło, które sprawa, że dźwięki stają się bardziej przestrzenne. Jednak największą uwagę przyciągają drobne smaczki, nadające poszczególnym numerom swoistego charakteru.
Album otwiera cudownie hipnotyczny Rapture, oparty na przesterach syntezatora. W podobnym, choć nieco bardziej ambientowym klimacie utrzymany został przerywnik zatytułowany The Path into. Obydwie pozycje przynoszą chwilę wytchnienia od ściany postowych wariacji i stanowią swoistą ciszę przed burzą.
Powróćmy jednak do wspomnianych wcześniej smaczków. Duże wrażenie robi końcówka Raptor, w której usłyszmy sekcję trąbki. Daje to niesamowity efekt filmowego soundtracku. Podobnie emocjonalnie wypadają damskie wokalizy Sanne Mus w And She Drops the 7th Veil oraz Omen. Nadają one melancholijnego i nostalgicznego ducha, świetnie uzupełniając się z melodią ciężkich gitar. Nie mogę też nie wspomnieć o solówce wieńczącej Widowmaker, nieco leniwej oraz przejmującej – dla mnie majstersztyk! Tak naprawdę te drobnostki sprawiają, że w ogólnym rozrachunku Omens nie jest nudnym albumem, nawet pomimo tego, że punkt kulminacyjny większości utworów znajduje się na samym końcu każdego z nich.
Atlantis stworzył niebanalny i wciągający materiał, którego zawartość skrywa w sobie wiele muzycznych niuansów. Słuchanie Omens daje ogromną satysfakcję, a przede wszystkim wewnętrzne wyciszenie. Bez cienia wątpliwości ta pozycja może być ścieżką dźwiękową dla długich, jesiennych refleksji po wyczerpującym dniu.
Ocena: 8/10
- Debiutancki singiel zespołu Inanes - 28 grudnia 2020
- King Apathy – „Wounds” (2019) - 17 października 2020
- My Dying Bride – „The Ghost of Orion” (2020) - 8 marca 2020
Tagi: 2013, Atlantis, Burning World Records, instrumental, noise, Omens, post-metal, post-rock, recenzja, review.