I Pielgrzymka Polska – Wrocław (19.04.2018)

W ciepły czwartkowy wieczór we wrocławskim klubie A2 rozpoczęła się trasa koncertowa pod szyldem I Pielgrzymka Polska. Na scenie 3 zupełnie różne zespoły, które razem stworzyły niepowtarzalny klimat imprezy.

Klub A2 jest to stosunkowo nowe miejsce na koncertowej mapie Wrocławia. Działa od ponad roku i jest to największe centrum koncertowe w mieście. Lokal robi wrażenie, jest przestronny (1000m^2), posiada dużą scenę i dwa bary. Według mnie to bardzo dobra miejscówka na tego typu eventy. Mimo że klub jednak nie był w 100% wypełniony, frekwencja na Pielgrzymce dopisała.

I Pielgrzymkę rozpoczęła po godzinie 19.00 formacja z nurtu black metal/sludge/post-metal – Entropia. Entropia w fizyce/chemii jest miarą stopnia nieuporządkowania układu i rozproszenia energii, i ta książkowa definicja idealnie opisuje występ tej grupy. Chociaż to nie do końca moje klimaty, zawsze uważałam black metal za „entropię”, to jednak występ mi się podobał. Szybka perkusja, ostre gitary, oszczędny wokal wprowadziły publikę w odpowiednio psychodeliczny nastrój.

 

 

 

 

 

 

 

 

Po wstępnej, półgodzinnej rozgrzewce, na scenie pojawili się Obscure Sphinx. Mogłabym godzinami rozwodzić się nad tą kapelą, która dla mnie jest fenomenem. Weszli na scenę, rozpoczęli rytuał bez zbędnego gadania i po prostu pozamiatali, by bez pożegnania  zostawić nas-fanów pod sceną zdewastowanych emocjonalnie. Godzinny występ tej formacji to mistyczne przeżycie. Utwory trwające ponad 10 minut, w których można się zagłębić i odpłynąć, które rozkręcają się z każdą sekundą. Nie zdążyłam się jeszcze otrząsnąć po pierwszym Nothing Left, a na scenie już zabrzmiał mój absolutnie ulubiony kawałek OS, ponad 15-minutowy The Presence of Goddess. Kolejny był kilkuminutowy instumental Air, a na koniec usłyszeliśmy jeszcze Nastiez i Lunar Caustic. Magia. Obscure Sphinx na zmianę miażdżyło ciężkimi riffami, przejmującym krzykiem i kocimi ruchami  Wielebnej oraz chwilowymi momentami wyciszenia. Huśtawka doznań i dźwięk, w połączeniu z oświetleniem zniszczyła mnie doszczętnie.  Zagrany został przekrojowy set, pierwszy raz również miałam okazje usłyszeć kompozycje z ostatniej płyty zespołu, wydanej w 2016 roku Epitaphs.  Występ, jak i zespół zaprezentowali się na bardzo dobrym poziomie. Mając również w pamięci, że jest to zespół „typu DIY” oraz to, że członkowie grupy na co dzień posiadają inną pracę, nadal trzymają poziom. To się bardzo chwali i dlatego warto wspierać takie zespoły, choćby kupując na merchu płyty (niestety była dostępna tylko pierwsza płyta zespołu – Anaesthetic Inhalation Ritual w cenie 40 zł).
Nie mam się do czego przyczepić, może jak każdy fan dodam jedynie, że chciałabym ich więcej. Publiczność upominała się o bis, jednak sztywne ramy czasowe wydarzenia na to nie pozwoliły.

Po występie Obscure Sphinx emocje nie jeszcze nie opadły, a na scenę wkroczył najbardziej tajemniczy projekt w ostatnim czasie – Batushka. Pod sceną zrobiło się  ciaśniej, atmosfera zgęstniała. Było to również moje drugie spotkanie z tą …black/doom metalową muzyką cerkiewną (?). Wybaczcie, dość ciężko jednoznacznie zdefiniować ten niewątpliwie interesujący twór. Jako że widziałam ich na żywo wcześniej, to dziś nie przeżyłam aż takiego szoku,  jak 2 lata temu. Supportowali wtedy  Behemoth na sławnej trasie Rzeczpospolita Niewierna. Wówczas właśnie Batushka, a nie headliner, afery i modlący się pod klubem ludzie, skradła dla mnie ten występ. Tego wieczoru było podobnie. Tajemnica pogania tajemnicę, spekulacji na temat członków zespołu jest wiele, ale aura demonizmu tworzy niesamowity klimat. Występ Batushki to metalowa msza, a właściwie Litourgiya.  Ażeby to poprawie opisać, musiałam się trochę zagłębić w religię prawosławną. Tak więc: mieliśmy po krótce batiuszke, czyli prawosławnego księdza (Wierni prawosławni w krajach słowiańskich używają tego określenia) z Pismem Świętym oraz księgami liturgicznymi; ikony (obrazy sakralne), kropidło i świeczki. Wiadomo więc, czym jest ten koncept – wszystko łączy się w całość. Po prostu to trzeba zobaczyć. Moje słowa nie są w stanie oddać atmosfery tego występu.  Muzycznie było wszystko  – agresja, chór i sakralne dźwięki  w wersji black metalowej. Na koniec występu zebrana publiczność została również pobłogosławiona : „Batushka błogosławi Wam”.  To były jedyne słowa, jakie usłyszeliśmy.

Pielgrzymka Polska to jeden wielki zbiór dziwności, tajemniczości i zwyczajnie dobrej muzyki. To nie jest powszedni koncert, a właściwie swego rodzaju performance. Raczej nie do pogowania, ale do chłonięcia tej niepowtarzalnej atmosfery. Niesamowite przeżycie, a przy okazji nazwa trasy to kolejny strzał w dziesiątkę. Chociaż pochodzę z miasta oddalonego od Częstochowy o 40km, to była moja pierwsza prawdziwa pielgrzymka.

 

Autorką zdjęć jest Monika Wawrzyniak.

agigagi
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .