Bartka Koziczyńskiego, autora Kontry, nie trzeba przedstawiać miłośnikom rockowej muzyki, ale niechże stanie się zadość formalnościom: dziennikarz Polskiego Radia, który od dziesięcioleci (jak to brzmi!) pochyla się w Teraz Rocku (a wcześniej w Tylko Rocku) nad muzyką tuzów gitarowego grania – zwłaszcza tych, którzy odcisnęli swoje piętno na latach 90. Na swoim koncie ma setki artykułów i recenzji, jak również dobrze przyjęte książki o System Of A Down, Tool i Red Hot Chilli Peppers, zespołach równie istotnych dla światowej sceny, co Pearl Jam. To tak pokrótce. Nie było zatem lepszego kandydata do ponownego zmierzenia się z tematem. Wcześniej mogliśmy przeczytać choćby Roślinę Małgorzaty Taklińskiej, a że od tamtej publikacji wiele wody w Wiśle upłynęło, a widoki z wieży Space Needle, symbolu Seattle, zdążyły się pozmieniać, więc pora na odświeżenie wieści z obozu Pearl Jam zdaje się idealna, zwłaszcza w kontekście niedawnego krakowskiego koncertu.
Koziczyński nie gmatwa się zbytnio w sprawy nieistotne, odcinając od swojej książki niepotrzebne wątki. Nie znajdziecie w Kontrze kulisów rodzinnych wypadów na krajoznawcze wycieczki, problemów z kochankami i obyczajowych skandali – całość skupia się przede wszystkim na rockowym cyrku, co dla większości będzie zaletą, dla nielicznych może stanowić wadę. Nie oznacza to oczywiście, że autor nie zahacza o tematy polityczne, społeczne czy sportowe (wiadomo, Eddie Vedder jest wielkim fanem Cubsów), które zespół ochoczo od początku swej działalności podejmuje, wykazując się wrażliwością i zaangażowaniem. Często też światła reflektorów kierują się na poszczególnych muzyków, ukazując ich początki, muzyczne źródła, solowe projekty, zmagania z własnymi słabościami. Nigdy jednak Pearl Jam nie schodzi w Kontrze na plan dalszy, co należy wskazać jako zaletę.
Bardzo chciałbym też pochwalić autora za kilka kwestii. Po pierwsze za to, że z polotem, nerwem i znawstwem odmalował początki grunge’owej sceny ze Seattle oraz jej drogi na rockowy Parnas – oczywiście na ile główny wątek i objętość pierwszych rozdziałów pozwoliły. W tym kontekście przewijają się tutaj takie nazwy jak Green River, Malfunkshun, Soundgarden, Temple Of The Dog i oczywiście Mother Love Bone, z którego składu Pearl Jam w końcu wyrósł. Początki były trudne, szalone, wiele rzeczy działo się spontanicznie, a przypadek odegrał tu niemałą rolę, co Koziczyński doskonale obrazuje. W bardzo lapidarny i obrazowy sposób autor analizuje, dlaczego właśnie w Seattle doszło do inspirującego miksu zgrzytliwych punkowych inspiracji i ciężkich metalowych wpływów: Bywalcy ówczesnych koncertów w Seattle wspominali, że punkowcy z metalowcami nie brali się za łby, jak w innych miastach, bo… A) towarzystwo było zbyt nieliczne B) znajdowało się pod wpływem specyfiku MDA, o działaniu zbliżonym do ecstasy.
Po drugie, zagłębiając się w dyskografię zespołu, Koziczyński unika męczącego zwyczaju, jaki przybiera wielu dziennikarzy muzycznych, a mianowicie natrętnego przeforsowania własnej opinii o konkretnych wydawnictwach. Owszem, pojawiają się subiektywne opinie, ale w Kontrze przede wszystkim nacisk jest kładziony na wypowiedzi muzyków z danego okresu i nakreślenie pewnego sytuacyjnego kontekstu, który towarzyszył nagrywaniu i wydawaniu kolejnych albumów. Na koniec książki dodana jest szczegółowa dyskografia, obejmująca nie tylko studyjne płyty grupy, koncertówki, kompilacje i single, ale też solowe projekty członków Pearl Jam oraz grup, w których się udzielali – dzięki temu czytelnik zyskuje znakomite kompendium wiedzy i przyczynek do tego, by lepiej poznać klasyczną scenę Seattle oraz mniej znane nagrania związanych z nią muzyków.
Po trzecie zaś – a to być może, przynajmniej moim subiektywnym zdaniem, najważniejsze – książka doskonale oddaje emocje związane z koncertami grupy. Pearl Jam jest wszak zespołem wybitnie scenicznym, który nie przywiązuje się do ścisłej setlisty, często reaguje na bieżąco na zapotrzebowanie, wdaje się w dyskusję (dosłownie i w przenośni) z fanami. Szczególnie dużo uwagi poświęcono wizytom zespołu w naszym kraju. I każdy z tych pamiętnych występów został nakreślony z rozmachem, z oddaniem ówczesnych realiów, nastrojów, chemii pomiędzy zespołem a uczestnikami rockowego spektaklu – w przeciągu dwóch dziesięcioleci zmieniał się bowiem i Pearl Jam, i jego odbiorcy i Polska.
Jak bardzo zespół potrafił indywidualnie i nieszablonowo podchodzić do koncertów, niech świadczy fakt zapalenia świec na scenie podczas pierwszej wizyty w Polsce, gdy grali 1 listopada i przejęli się faktem, że święto to jest traktowane w naszym kraju z czcią. Albo ten niepowtarzalny występ ze Spodka, kiedy grupa, po odwołanym występie w Budapeszcie, zagrała drugi dzień z rzędu przed mniej liczną publicznością, a który Mike McCready tak wspominał: (…) nie staraliśmy się zagrać czegoś wielkiego, tylko wrzuciliśmy garść różnych kawałków. Eddie jest bardzo świadomy miejsc, w których gramy. Przyjeżdża do nich wcześniej, łapie wibracje, i z tego, co widziałem, rozpisuje repertuar w zależności od swoich odczuć na temat danej miejscówki. Tamtego wieczoru mógł po prostu ot tak puścić to na żywioł. Na zasadzie: „Spróbujmy czegoś innego”. I było to cholernie fajne!
Lektura Kontry jest zwyczajnie fajna, a dla wielu będzie nawet cholernie fajna. Narracja jest wartka, czytelnik nie jest przytłoczony ilością szczegółów, a polska perspektywa, z której możemy przyjrzeć się zjawisku pod nazwą Pearl Jam, wydaje się szczególnie atrakcyjna. Ale ostrzegam też osoby, które nie są zainteresowane tematem wybitnie i wolą publikacje skupiające się na bardziej zakulisowych treściach – tu muzyka jest najważniejsza. Tę biografię zespołu czytać się będzie lepiej, gdy zna się już twórczość obiektu zainteresowania.
Wydawnictwo In Rock na Facebooku
- Hypnosaur – „Undead Invaders Born to Die in a Maze” (2024) - 12 kwietnia 2024
- Formacja SOULDRONE prezentuje debiutancką EP - 12 kwietnia 2024
- Temple Of Katharsis – „Macabre Ritual” (2023) - 30 marca 2024
Tagi: amerykański rock, Bartek Koziczyński, biografie muzyczne, biografie muzyków, biografie zespołów, Eddie Vedder, Green River, grunge, In Rock, Jeff Ament, klasycy rocka, Matt Cameron, metal, Mike McCready, Mother Love Bone, Pearl Jam, rock, Seattle, Stone Gossard, temple of the dog.