Asphyx – „Necroceros” (2021)

Na przełomie ostatnich lat Holendrzy z Asphyx nie raz mieli okazję udowodnić, że ich reunion jest jednym z wartościowszych na scenie metalowej. Powroty bywają różne, często poza kilkoma dobrymi koncertami kończą się klapą w postaci słabego albumu studyjnego, zespoły nie są już takie jak pamiętaliśmy lub chcieliśmy pamiętać. Asphyx dał to, czego oczekiwaliśmy. Zespół wskrzesił ducha lat 90., jednocześnie utrzymując teraźniejsze standardy brzmieniowe. Albumy, które zostały popełnione od reaktywacji z 2007 są mocne, trafione bez pudła, a z datą 22 stycznia 2021 roku będziemy mieli przyjemność cieszenia się kolejnym dziełem wydanym przez Century Media, noszącym tytuł Necroceros.

Na pierwszy singiel promujący krążek wybrany został utwór Botox Implosion, który okazał się potężnym old schoolowym killerem. Jako z natury nieufny osobnik, swoją podnietę całym krążkiem postarałem się wstrzymać do momentu kontaktu z nim, by uniknąć ewentualnego zawiedzenia. Cóż, już po pierwszym odsłuchu Necroceros byłem pewny, iż moje obawy były bezpodstawne. Album bez żadnego wstępu czy intra rozpoczyna The Sole Cure Is Death i na wejściu rozdaje karty. Energiczny rytm, ciężki riff i charakterystyczny ryk Van Drunena. Dynamika i staromodny feeling to główne elementy płyty, dodać można jeszcze do tego ciężarne, klimatyczne zwolnienia i można zapytać, czy jeszcze czegoś więcej potrzebujemy na albumie wyjadaczy z Asphyx. Moja odpowiedź brzmi: tak. Potrzeba dobrych, różnorodnych i rozpoznawalnych kompozycji, o które zespół także zadbał, przez co pięćdziesięciominutowy death metalowy walec nie nudzi w żadnym calu. Muzycy wydają się znać swój styl tak dobrze, jak i metalowych słuchaczy, i nie dopuszczają do monotonii czy wciskania tak zwanych zapychaczy. Każda kompozycja w trackliście ma swoje miejsce i cel, a wszystkie razem dają spójną całość.

Słuchając albumu, zauważyłem, że jest podzielony w równym stopniu na szybsze i wolniejsze utwory. Każdy zryw prędkości wyrównany jest późniejszym dołem lub głębią atmosfery (czuć wpływy drugiego projektu części muzyków Grand Supreme Blood Court). Riffy nie należą do specjalnie zaskakujących, ale są czytelne i po prostu odpowiednie – dobrze korespondujące z tym, czym jest Asphyx. Nie ma tu miejsca na eksperymenty, nowe brzmienia. Jest klasyka, death metal i stara szkoła. Pięknym zwieńczeniem całości są melodie wplecione w solówki i różnorakie harmonie, ich charakter nadaje płycie nieco atmosfery, jednocześnie nie ujmując agresji. Praca gitarzysty Paula Baayensa włożona w album robi wrażenie, moc riffów i wyczucie melodii dobrze się uzupełnia.

Zatem dojść można do wniosku, że Aphyx na Necroceros niczym nie zaskoczył. Stworzył płytę na najwyższym poziomie artystyczno-brzmieniowym, bazującą na staromodnym death metalu lat 90., a tego się po nich spodziewaliśmy i na to liczyliśmy. Byłbym zdziwiony gdyby było inaczej. Necroceros to pierwszy album z zaplanowaną premierą na przyszły rok, jaki miałem okazję słyszeć. Mam nadzieję, że okaże się prognostykiem i taki poziom utrzyma większość premier 2021.

Ocena: 9/10

Asphyx na Facebook’u.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .