Nie lubię splitów. Wręcz ich nie cierpię. Dlatego nigdy w życiu żadnego nie kupiłem, a przed ich recenzowaniem bronię się jak ortodoksyjna katoliczka przed chędożeniem. I to z kilku zasadniczych powodów.
Po pierwsze, album zawsze stanowi dla mnie spójną koncepcyjnie całość. I nie zrozumiem nigdy słuchania płyt „po kawałku”. A split? Z samej nazwy to zlepek różnych utworów dwóch lub trzech kapel. I gdzie tu spójność? Po drugie, albumy wydawane są przez zespoły w celu przekazania jakichś konkretnych informacji. Mają swój temat przewodni, początek i koniec, czasem nawet Intro i Outro. A split? To jest wydawnictwo w celu zaznajomienia się bardziej ze stylem niż z przekazem. A po co mi to w dobie tak powszechnego Internetu? A do tego taki twór burzy mój porządek w płytotece. No bo skoro to nie album, to gdzie to schować? Pod nazwą pierwszego zespołu, czy może drugiego albo trzeciego?
Tym razem też się broniłem, , ale co zrobić. Z niechęcią wepchnąłem krążek do odtwarzacza i…
O Ba’a nigdy nie słyszałem. I nie dziwota, gdyż Francuzi mają na swoim koncie jedynie zamieszczone na niniejszym splicie dwa kawałki. Ale za to jakie. Ostry post metal, brutalny, ale bardzo melodyjny momentalnie wprowadza w nastrój, w którym ciężko wytrzymać bez koca i sporej dawki grzanego miodu. I choć drugi z utworów wstęp ma melancholijny, to reszta kawałka znów bezpardonowo piękne się rozwija. Ja Ba’a wróżę furorę. A jak wydadzą jakiś album, to kupuję na pniu. I powiem Wam jedno, że choćby dla tych dwóch kawałków ten split trzeba zdobyć.
Verfallen to kolejni nowicjusze na francuskiej scenie black metalowej. I w przeciwieństwie do Ba’a monsieur Emmanuel poszedł ścieżką muzyki bardziej w starym skandynawskim stylu. Gdyby ktoś mnie zapytał o skojarzenia, odpowiedziałbym może, że to odświeżony Mayhem. Z tą jednak różnicą, że to nie Mayhem. I do tego nagrywany dwadzieścia pięć lat później, z klarownymi przerywnikami granymi na klasycznym pudle. Za to partie szybkie są znacznie bardziej zawiłe, a linia melodyczna zakamuflowana jest za ścianą dźwięków. Na przedzie tej skomplikowanej konstrukcji stoi natomiast frontman, który zajadle wypluwa z siebie wersy tekstu. Szkoda tylko, że drugi z utworów Verfallen jest po prostu słaby.
Hyrgal dla odmiany był mi już znany, a ich pełnowymiarowy album Serpentine oceniłem kiedyś na osiem punktów. Na niniejszym splicie, w pierwszym z utworów, Panowie zdecydowanie zwolnili tempo i dosłuchanie utworu do końca było dla mnie zadaniem trudnym. No dobra, niemożliwym. Zamykający krążek kawałek Sicaire to już powrót do tego, co podobało mi się w debiucie Hyrgala. Czyli jednymi słowy black bezpardonowy, szybki i połamany. Reasumując: trudny.
Split ukazał się nakładem Les Acteurs de l’Ombre Productions w ilości sztuk 1300. To sporo, biorąc pod uwagę charakter tego wydawnictwa i niszę kapel zaproszonych do współpracy. Ze względu jednak na genialne dwa kawałki Ba’a, bardzo dobre Verfallen i jeden znośny Hyrgala – kupowałbym. Gdybym go nie miał.
Ocena 7,5/10,0.
- Sombre Figures – “Streams of Decay” (2021) - 15 lutego 2022
- Nigrum Tenebris – “I am the Serpent” (2021) - 14 lutego 2022
- Ondfødt – “Norden” (2021) - 13 lutego 2022
Tagi: Bâ'a, black metal, francuski black metal, Hyrgal, Les Acteurs de l'Ombre Productions, recenzja, split, Verfallen.