Camilla Sparksss – „Brutal” (2019)

Nie przypuszczam, żeby w tym roku trafiło mi się większe pozytywne zaskoczenie oraz muzyczne odkrycie niż ten niewinnie wyglądający album. Słuchając wypuszczonego przedpremierowo kawałka, spodziewałem się sympatycznej, może nawet całkiem dobrej płyty, gdzie oszczędna elektronika flirtuje sobie z cold wave’owymi klimatami, a całość dopełnia łagodny żeński wokal. Tymczasem po odpaleniu Brutal okazało się, że mam do czynienia z prawdziwą i wymykającą się klasyfikacjom bombą, która po uderzeniu w szeroko rozumianą scenę elektro powinna zostawić jedynie pokaźny krater.

Camilla Sparksss, czyli urodzona w Kanadzie Barbara Lehnhoff, łączy na tym albumie tyle różnych emocji i muzycznych światów, że przy pierwszym przesłuchaniu można się pogubić. Jednak o ile na jej debiutanckim albumie faktycznie można było odnieść wrażenie, że artystka nie do końca wie, czy postawić na minimalizm, czy pokombinowane aranżacje, o tyle na Brutal wszystko jest zgrane perfekcyjnie.

Jeśli chcemy czegoś bardziej przystępnego i klubowo bujającego, to mamy doskonały Are You OK? Chwilę później dostajemy świetny singlowy Womanized, gdzie na elektronicznym fundamencie zimna fala miesza się z post punkową energią. Ten sam klimat towarzyszy w Psycho Lovers gdzie delikatne zwrotki kontrastują z wykrzyczanym refrenem. Rewelacyjny So What to z kolei obłędna mieszanka electro noise’u z popową chwytliwością i absolutnie fenomenalnym wokalem.

Nie ma na Brutal zapychaczy, nie ma zbędnych momentów. Są za to dalsze miłe zaskoczenia, kiedy She’s A Dream okazuje się czymś z pogranicza zmysłowej elektroniczej pościelówy, ale nie tracąc nic z nowofalowej zadziorności, jaka cechuje ten album. Albo, kiedy uderza w nas niepokojący, mocno witch house’owy i ze zniekształconym wokalem Messing With You. Natomiast zakończenie to już kompletny odlot. Walt Deathney okazuje się przewrotnym, krótkim noise’owym ciosem, pięknie chaotycznym i bezkompromisowym, zaś Sorry zaskakuje totalnym minimalizmem i podniosłym wokalem, by niespodziewanie się urwać.

Brutal w mistrzowski sposób łączy aranżacje, które brzmią jak sen neurotyka na kwasie z rewelacyjnymi melodiami, niesztampowymi pomysłami i świetnie zaśpiewanymi tekstami. Taki mix rzadko kiedy wychodzi, a dla wielu nadal może być to połączenie ciężkie do przetrawienia, ja jestem jednak absolutnie zachwycony. Każdy utwór czymś zaskakuje, melodie są świetne, a aranże obłędne. Lehnhoff nie szuka kompromisów, nie próbuje przypodobać się konkretnemu słuchaczowi czy wejść w żadną gatunkową niszę. Miesza harmonie z dysonansami, szept z krzykiem, elektronikę z punkiem i smutek z gniewem. Efekt jest miażdżący.

Ocena: 9/10

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .