Ethir Anduin to rosyjska kapela, a właściwie do pewnego czasu jednoosobowy projekt, stworzony przez multiinstrumentalistę Alexeya „Fenrira” Veselova. Do lidera niedawno dołączyła niewiasta, która udziela się wokalnie, ale recenzowany tutaj pełnograj pt. Loneliness Of My Life to jeszcze dzieło zrodzone w twórczej nomen omen samotni. Fenrir zdaje się zresztą muzycznym pracoholikiem – działający od 2006 Ethir Anduin doczekał się bogatej dyskografii (zwłaszcza jeśli policzymy wszystkie EP-ki, single i splity). Alexey udzielał się przez lata aktywnie także jako gitarzysta w death metalowym Bestial Deform.
Przechodząc jednak do meritum, co tam słychać w obwodzie leningradzkim, z którego Ethir Anduin się wywodzi? Ano całkiem ciekawe dźwięki z głuszy się niosą, pewnie nie nowatorskie, może nie oszałamiające, ale warte uwagi. Loneliness Of My Life to przede wszystkim propozycja dla tych wszystkich, którzy lubią metalowe, rozwlekłe instrumentalne pejzaże. Bo nie jest to muzyka do jakiegoś gwałtownego headbangingu, choć zdarzają się tu momenty żywsze, mocniejsze, oparte na cięższych, bardziej zadziornych riffach, a czasem nawet epickie w swej strukturze (jak finał Meaningless Existence). Całość poddana jest raczej melancholijnej, nastrojowej aurze, w której poszczególne wątki przeplatają się ze sobą, tworząc dość rozbudowane, mimo to nie nazbyt skomplikowane kompozycje. Całość rodzi się na styku black metalu (ale nie w ekstremalnym wydaniu) i doom metalu, niemniej przypaść do gustu może też fanom wszelkich post-rockowym, post-metalowych, intrygująco „smęcących” projektów.
Nie licząc melorecytacji po rosyjsku w Lethargy, mamy tu do czynienia z wyłącznie instrumentalną robotą. Może w tej dawce – Loneliness Of My Life trwa prawie 70 minut – to nieco zbyt wiele, by przyjąć za jednym zamachem, ale po każdym kolejnym przesłuchaniu potrafiłem wyłuskać z tych numerów coś nowego i całość przekonywała mocniej. Wiadomo, że jeden człowiek nie może być wirtuozem wszystkich instrumentów, ale też obrana konwencja nie wymaga przecież jakichś technicznych popisów. W tego typu propozycjach diabeł siedzi w prostych i jednocześnie skutecznych rozwiązaniach, a tutaj je znajdziemy, przynajmniej od czasu do czasu.
Fenrir radzi sobie i tak całkiem nieźle, a ponad metalową przeciętność wznoszą te numery strzępki interesujących melodii (choćby bardzo ładny motyw w Unhealed Wounds czy In the Abyss of Unconsciousness), dosyć ciekawe aranże, pewien klimat. Mogą się na płycie podobać klawisze, dodające odrobinę mistycznej aury. Melodyjne wątki podawane przez gitary także niosą w sobie ciekawe tematy. Nie wiem, czy dla wszystkich będzie to wystarczający argument, by zostać fanem Ethir Anduin, ale sprawdzić Loneliness Of My Life można. Płyta nie przynosi dźwiękowych rozczarowań, choć nie gwarantuję, że komuś podaruje jakieś szczególne oczarowania.
Nawet ten, kogo nie przekona do siebie recenzowany album, powinien mimo wszystko sprawdzić ostatnią EP-kę Ethir Anduin, Awareness of the Frailty of Being. Śpiewająca z gotycką manierą i growlująca również Luka, dodała instrumentalnej muzyce zarazem aury niesamowitości, jak i mocy. Czekam zatem na album w takim właśnie wydaniu. Może to być rzecz bardzo intrygująca.
ocena: 7/10
Oficjalna strona projektu na Facebooku
- Worms of Senses – „Give up!” (2024) - 22 marca 2024
- Guido Stoecker’s Bodyguerra – „Invictus” (2024) - 5 marca 2024
- TARANIS przypomina legendarnego Fausta - 3 marca 2024
Tagi: 2018, album, atmoseferyczny black metal, Atmospheric Black Metal, Atmospheric/Depressive Black Metal, bands from Russia, black metal, cd, Dark Progressive Metal, doom metal, Ethir Anduin, Loneliness Of My Life, lp, Music, muzyka, post-metal, recenzja, review, rosyjski metal, russian band, smutna muzyka, Tikhvin.