My Minds Mine – „Passengers of the Void” (2018)

Niedawna reaktywacja zespołu i jeszcze bardziej niedawne splity My Minds Mine ucieszyły niejednego fana ekstremalnego łomotu. W końcu mówimy tu o ekipie bardzo zasłużonej, może nawet klasycznej. Jak się okazało, wydawnictwa z Suffering Quota i Sick of Stupidity były tylko przedsmakiem. Po szesnastu latach Holendrzy serwują nowy longplay. Czternaście numerów, siedemnaście numerów, Selfmadegod Records i klasyczny, wariacki grindcore. Czego chcieć więcej?

Jeżeli kusi cię by na powyższe pytanie odpowiedzieć „innowacji”, to lepiej szybko zmień zdanie. Passengers of the Void nie dostarcza niczego ponad to, co spragniony tradycyjnego grindu słuchacz może chcieć. Każdy utwór to maksymalnie szybkie połączenie wkurzonych, turbopunkowych motywów z jeszcze bardziej wkurzonymi, dzikimi galopadami pełnymi blastów. Płyta posiada pewną dozę zadziornej i tanecznej przebojowości, choć tylko na Hate Formation i (They’d Rather) See Us Dead trwa ona więcej niż pojedyncze sekundy. Podstawą jest dzikość, pęd i nieujarzmiona agresja, i to My Minds Mine robi bardzo dobrze, czy to w sekcjach brzmiących jak zrzucenie zastawy stołowej po schodach, czy w radosnych umpa-umpa. Jedynym numerem, który wypisuje się tego schematu jest ostatni Faceless Plague. Ten numer dla odmiany jest tylko szybki (a nie ultrasuperekspresowy), chwali się przy okazji także nieco hardcore’ową stylistyką.

Czy Passengers of the Void przypadło mi do gustu? W gruncie rzeczy tak. Mimo małej odkrywczości materiału i całkiem schematycznych konstrukcji kolejnych numerów, płyta jest cholernie intensywna i gdy już złapie za ryj, nie ma zamiaru puścić. Widać też że My Minds Mine jest zespołem weteranów którym nie w głowie eksperymenty. No i trzeba też grindcore lubić. Ci nieprzystosowani do mielącej czachy sieczki raczej odbiją się dość prędko. I to pomimo mocnej, profesjonalnej strony produkcyjnej. Album brzmi trochę, jakby nagrywano go wzorując się na Rotten Sound, tak przynajmniej mi się wydaje. Nie jest to oczywiście wada ani zarzut.

Tak więc, jeżeli lubisz stary i wciąż jary grindcore, potrzebujesz spontanicznego zezwierzęcenia się, planujesz demontaż czegokolwiek lub po prostu chciałbyś się wyżyć, to polecam. Ale i ostrzegam: to nie jest rzecz dla miękkich fujar.

My Minds Mine na Facebooku

Ocena: 7,5/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 3 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .