New World Depression – „Descent” (2020)

Z zespołem New World Depression związany jestem ładnych parę lat. Mógłbym rzec, że znam go od podszewki, gdyż miałem okazję śledzić jego karierę wręcz od samego początku, obserwując postęp i nabieranie dojrzałości muzycznej. I tak od pierwszego koncertu, jaki widziałem (prawdopodobnie w 2006 roku), do dnia dzisiejszego, N.W.D z zespołu nadrabiającego niedociągnięcia koszulkami kultowych kapel i dobrym humorem przeistoczył się w prawdziwie morderczy death metalowy walec. Na połowę listopada zaplanowana jest premiera jego nowej płyty zatytułowanej Descent. Ukaże się on dzięki Fucking Kill Records (co za nazwa!) w ściśle limitowanym do stu sztuk winylowym wydaniu. Poza tym można go złapać od 1 listopada na wszystkich portalach streamingowych.

Fakt, że znam dogłębnie zespół niech nikogo nie zmyli. Nie mam zamiaru stosować taryfy ulgowej dla Descent i bez wahania byłbym gotów go skrytykować w imię obiektywności. Jednak ku mojej uciesze, po wysłuchaniu płyty mogłem stwierdzić, że krytykować go nie będę. Jego zawartość to niecałe czterdzieści minut death metalu, którego masa zastępuje szybkie tempa. Descent to zdecydowanie gratka dla fanów Bolt Thrower, Obituary, Six Feet Under, Asphyx i wielu innych tuzów DM sprzed czasów młócenia blastów. Do tego kotła muzycy N.W.D postanowili dolać nieco thrash metalowego riffowania, co dobrze wpływa na urozmaicenie materiału. Bardzo doceniam umiejętność lawirowania muzyków w wąskich ramach wybranego gatunku, w sposób umożliwiający utrzymanie napięcia przez długość trwania całego krążka. Jest to pewnie zasługa komponowania chwytliwych kawałków, przy takich killerach jak Descent Into Hell, Ritual czy Devils Slavery nie da się ustać w miejscu i bardzo żałuję, że wskutek pandemii odebrano mi możliwość obejrzenia po raz kolejny Niemców na żywo. Materiał jest wybitnie koncertowy, przejrzysty, dobrze skonstruowany. Słychać, że zespół obija się o sceny już ładnych parę lat (w tym mija mu 15) i wie jak zabrać się za pisanie utworów.

Do niewątpliwych plusów albumu zaliczę także jego brzmienie. Płyta nagrana została w Liquid Aether Studios i jej naturalna siła powinna przypaść do gustu fanom tęskniącym za metalem lat 90. Żywe brzmienie podbija dynamikę kompozycji i przekazuje energię do słuchacza, co w ogólnym rozrachunku tworzy symbiotyczny organizm, koło którego ciężko mi przejść obojętnie.

W czasie, w którym nie jest możliwe uczęszczanie na koncerty (bądź jest to utrudnione) albumy takie jak Descent nabierają podwójnej wartości, oferując mały pierwiastek koncertowej atmosfery w domu. N.W.D 2020 jest zespołem gotowym na przeskoczenie kolejnego poziomu wyżej na drabinie kariery, by grać trasy i koncerty z dużymi nazwami. Mam nadzieję, że pechowy rok bieżący nie stanie się ku temu przeszkodą.

Ocena: 8,5/10

New World Depression na Facebook’u.

(Visited 172 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .