Pensées Nocturnes – „Grand Guignol Orchestra” (2019)

Drodzy metalowi bracia i siostry, zacznijmy od dość nietypowego pytania – czy zdarzyło wam się pójść do cyrku? Mam na myśli taki prawdziwy cyrk z klaunami, linoskoczkami, zwierzętami i innymi tego typu atrakcjami. Jeśli nigdy w życiu nie zawitaliście w takim przybytku, nie martwcie się, jednoosobowy Pensées Nocturnes na swoim szóstym longplayu zafunduje wam błyskawiczną wyprawę do cyrku, i to nawet bez wstawania z krzesła.

Po Grand Guignol Orchestra oprowadzać was będzie klaun, który mrugnie z okładki tego wydawnictwa (tylko bądźcie grzeczni, bo w innym przypadku zrobi użytek z trzymanej w ręce pałki okopowej). Już sam image waszego przewodnika daje do zrozumienia, że nie będzie to jednak zwyczajna wyprawa do cyrku – wasze doznania przypominać będą raczej jeden wielki emocjonalny rollercoaster. Dlaczego? Otóż przez te niecałe pięćdziesiąt minut przeżyjecie naprawdę wiele – będziecie rozbawieni, pod wrażeniem, zaskoczeni oraz proszący o rychłe zakończenie tej szalonej przejażdżki.

Pomysł na nagranie płyty blackmetalowej w stylistyce cyrkowej brzmi jak szaleństwo – i szaleństwem istotnie jest. Na ten krążek upchano wszystko, co dźwiękowo kojarzy się z tego typu zabawami, ta stylistyka cyrkowa na dobrą sprawę wybija się tu na pierwszy plan i jest główną bohaterką albumu. Wszystkim trąbkom, tubom, organom oraz innym zabawkom towarzyszy wokal skaczący pomiędzy czystymi partiami, przypominającymi wodzireja cyrkowego przedstawienia, a typowym blackmetalowym skrzekiem. A do tego wszystkiego gdzieś w tle dochodzi wściekła perkusja oraz ostra gitarowa jazda. Cała ta karnawałowa otoczka została wykonana świetnie, ale…

W tym wszystkim jest jeden, niestety OGROMNY problem – radość płynąca z obcowania z Grand Guignol Orchestra jest zerowa. Owszem, nawet ślepiec dostrzeże jak wiele wysiłku włożono w dopracowanie wydawnictwa i jego konceptu. Co z tego, skoro to, co początkowo jest zabawne i intrygujące, bardzo szybko staje się męczące, blackowe partie nie urywają kompletnie niczego, a obie części składowe są zmieszane w jeden wielki chaos wylewający się z głośników, co sprawia, że bardzo szybko ma się tego albumu najzwyczajniej w świecie dość. Mimo tych wrażeń, niektórzy być może wyrażą chęć zapoznania się z szóstym longplayem Pensées Nocturnes – zdaje się drugiej takiej pozycji na rynku po prostu nie ma.

Ten muzyczny potworek jest czymś w rodzaju ciekawostki dla osób, którym tradycyjne blackmetalowe brzmienie na jakiś czas się znudziło i potrzebują odskoczni. Stojącemu za tym projektem Vaerohnowi należy się wielki szacunek za to, że dał radę zrealizować swój szalony pomysł, nawet jeśli końcowy efekt jest – delikatnie mówiąc – kontrowersyjny. Ja jednak kolejny raz w tej wycieczce udziału nie wezmę,  sprawdziłem, przemęczyłem, odpuściłem, aczkolwiek nigdy nie zapomnę. Jeśli właśnie o to chodziło – cel osiągnięty. 

Ocena: 4/10

Pensées Nocturnes na Facebooku

Łukasz W.
(Visited 2 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .