Straight Hate – „Every Scum Is A Straight Arrow” (2016)

Straight Hate to dwadzieścia pięć minut… cóż, Prostej Nienawiści właśnie. Prostej, jako nieskomplikowanej, ale także jako szczerej i bezpośredniej. Krótko mówiąc, siedemnaście utworów czystego nakurwu. Jeszcze krócej mówiąc, grindcore. Wydany przez Deformeathing Production.

Zastanawiam się, co jeszcze mógłbym napisać. Prawdę mówiąc, wszystko zostało powiedziane. Every Scum Is A Straight Arrow przez całą swoją długość bije po uszach punkowym grindem z deathmetalowymi ciągotkami. Połowa obecnych muzyków udziela się również w dobrze znanym Parricide. Ktoś mógłby pomyśleć, że czyni to Straight Hate nową wersją Ojcobójstwa, jednak ja jakoś tego nie odczuwałem. Muzyka dużo bardziej kojarzy mi się z Repulsion albo wczesnym Napalm Death. Prosto, mocno, z jajem. Po tej płycie nie należy się spodziewać oryginalnych wygibasów czy niespotykanych rozwiązań, bo takie podejście po prostu ją zabije. To trochę jak z nową płytą Motorhead: już przed odsłuchem wiesz, co to będzie i że już to wielokrotnie słyszałeś. Nie przeszkadza to jednak być takiej muzyce  przyjemną.

Krążek ma naprawdę dobre momenty. Cholernie podoba mi się Fuck It, This Is Grindcore. Utwór najbardziej przebojowy z wszystkich siedemnastu, bardzo punkowy, zagrany na luzie (kojarzącym się z Motorheadem właśnie), także trochę wolniejszy niż reszta. Dobrymi kawałkami są też The Defenders of Morality, Corporation i The King Of Everything. Te utwory wyszły lepiej, niż reszta. Problem polega na tym, że wszystkie strzały zbudowane są bardzo podobnie. To nie jest Apex Predator chociażby, na którym każdy numer jest charakterystyczny, a rozpoznanie dowolnego z nich jest kwestią sekund. w ESIASA wkrada się ten brzydki pierwiastek jednostajności. Utwory koniec końców zaczynają zlewać się w jeden.

Być może jest to efekt uboczny prawdziwego zamierzenia kawałków Straight Hate. One wręcz kipią potencjałem koncertowym. To muza do grania na żywo, gdy energia jest dużo ważniejsza niż innowacyjność, a silny rytm wgniata w glebę. Na koncertach nie ma monotonii, jest tylko wpływ na publikę. A przy Every Scum Is A Straight Arrow możnaby góry przenosić.

Jeżeli chodzi o brzmienie to jest tak samo dobrze, jak w przypadku Parricide. Brzmienie gitar jest bardzo ładnie brudne. Diablo podobają mi się wokale, zróżnicowane od charków do prosiaków, oraz perkusja, raz serwująca blasty a raz bardziej punkowe rytmy. Do umiejętności chłopaków nie można mieć zastrzeżeń.

To dobra płyta. Porządne, grindcore’owe rzemiosło, dobrze wyważone i bez większych wad. Szału nie ma, szał będzie dopiero na koncercie Straight Hate. Wiem z doświadczenia. Fani punkowej prostoty mogą dodać do oceny półtora oczka.

Ocena: 7/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .