Kontagion: „rzeczywistość, czyli degeneracja i kontrola myśli”

Jakiś czas temu dziki los zarządził moje spotkanie z wcześniej nieznanym mi Kontagionem. Zaczęło się od recenzji (klik!), i od słowa do słowa padło też na wywiad. Dość krótki, ale treściwy, i do tego z obrazkami. O dziwkach, koksie i laserach, a także innych, prawie tak samo zajmujących rzeczach. Zapraszam!

Hej, Kontagion! Wielkie dzięki za zgodę na ten wywiad. Przyznam szczerze, że mimo obserwacji polskiej sceny metalowej, Wasze istnienie dotychczas mi umykało. Prawdopodobnie pewna część czytelników może powiedzieć to samo, więc na początku prosiłbym Was o krótkie przedstawienie się, coś od Was o Was.

PIEHOO: To zrozumiałe, że nasze istnienie umyka, bo nie jesteśmy szeroko znani w andergrandzie, o masach nie wspominając. Majk czasem przepowiada pogodę na TVNie, ale robi to anonimowo, więc cała sława odpada. Większe ruchy promocyjne zaczęły się tak naprawdę od połowy zeszłego roku, czyli od kiedy jesteśmy związani umową z Infernum Media, które potrafiło znaleźć więcej kanałów promocji, niż my sami wcześniej.
Co o nas? Jesteśmy podstarzałymi metaluchami, którzy postanowili nie kończyć z graniem po osiągnięciu trzydziestego levelu, tylko zaczęli grać trochę inaczej od innych metaluchów w pobliżu. Ja jestem najstarszy, potem Sfenson, potem Szorstki, a najmłodszy jest Majk, tyle o nas.

Jaki był pomysł na powstanie Kontagion i który z Was to zapoczątkował? Uznaliście po prostu „hej, fajnie byłoby pograć coś industrialnego”, czy może od początku towarzyszy Wam jakaś idea?

PIEHOO: Było i jedno i drugie. Początkowo był to jednorazowy projekt studyjny, który sam zdawał się mówić za siebie „hej, fajnie byłoby pograć jak Fear Factory”, hehe. Potem zrobił się z tego jednak regularny zespół, pojawiło się więcej inspiracji i zawsze jak to ma miejsce w takich przypadkach – głupio byłoby funkcjonować jako zwykła kopia. A jakaś idea pojawiała się stopniowo, pamiętam, że po moim ponownym dołączeniu w 2012 nalegałem, żeby iść mocniej w rozwiązania elektroniczne, eksperymenty, klimaty. Reszta mnie poparła, ale powiedziałbym, że odbyło się to bez jakiejś radykalnej wolty. Zespół rozwija się powoli i naturalnie; dojrzewamy muzycznie i nie odcinamy się jednoznacznie od przeszłości. Cały czas lubimy i gramy stare kawałki z pierwszej płyty, choć obecnie robimy już raczej inne rzeczy.
Ostatnia płyta to był zbiór inspiracji z różnych okresów działania kapeli i różnych osób, także tych, które są już poza składem. Siłą rzeczy wyszedł materiał dość zróżnicowany, pojawiły się nawet zarzuty, że powstał groch z kapustą, ale to akurat kwestia indywidualnego podejścia odbiorcy – ja np. lubię rozpieprzone płyty, gdzie każdy kawałek brzmi jakoś inaczej, inni wolą monolity, gdzie 1 kawałek na 12 wyróżnia się np. brzmieniem. Następna płyta będzie jeszcze inna – materiał powstaje raczej w stałym składzie i pojawia się spójny klimat, choć też nie zamierzamy grać na jedno kopyto. Mamy już około 10 nowych kawałków.

Kontagion band 2

Czy Wasz ostatni krążek, R!ELENTLESS, można nazwać płytą koncepcyjną, czy raczej powinno się ją odbierać jako zbiór utworów?

MAJK: Ciężko jest nazwać Relentless płytą koncepcyjną, bo nie była tworzona, jako taka. Jednak teksty, mimo że nie opowiadają jednej historii, mają podobną tematykę. Płyta w dużej mierze odnosi się do wizji tzw. niedalekiej przyszłość sprzed 20-30 lat. Mowa tu o niezbyt dobrych czasach, które miały wkrótce nadejść. Na Relentless dajemy do zrozumienia, że te czasy właśnie nadeszły.

Wasze utwory są bardzo zróżnicowane. Który wybralibyście jako ten najlepiej opisujący Kontagion jako zespół, a które są Waszymi ulubionymi?

SHORSTKY: Właśnie i o to chodzi żeby były zróżnicowane! Po co na albumie kopie kopii utworów. Widać przy tym, że to zespół, gdzie każdy z członków ma swoje inspiracje. A utwór, który najlepiej opisuje KONTAGION….Pozostawiam decyzje słuchaczowi 🙂

Jak wygląda tworzenie Waszych kompozycji? Parafrazując odwieczną zagwozdkę: co było pierwsze, riff czy elektronika?

MAJK: Zazwyczaj początkiem jest riff, partia gitary, później „obudowywana” pozostałymi elementami, samplami, klawiszami i automatem. Sam, mimo, że jestem klawiszowcem, zaczynam pisanie kawałków właśnie od partii gitary.

Skąd pomysł na zastosowanie w utworach wycinków z filmu Nic Śmiesznego, czy też szeroko znanego hitu YouTube’a z hemoglobiną i mistyfikacją w tytule? Dlaczego użyliście akurat tego motywu, a nie na przykład małyszowej bułki z bananem?

PIEHOO: Hemoglobina wygrała z bułką, ponieważ traktujemy tę kwestię bardzo poważnie. W wyborze sampli braliśmy udział my, wytwórnia oraz zatrudniona do tego celu specjalistka od spraw socjotechniki. Debatowaliśmy i analizowaliśmy 2 miesiące wybierając konkretne sample. Było dużo kłótni, doszło nawet do rękoczynów. Pod koniec procesu trzeba było zatrudnić jeszcze psychoanalityka, tak poważna i napięta była sytuacja.
Ok., czytaliśmy już zarzuty, że te śmieszkowate gadki kompletnie nie pasują do powagi industrialu i burzą obraz całości. Problem (nie nasz) w tym, że nikt nikomu nie każe grać typowego industrialu, czy industrial metalu. Do Godflesh, fakt, takie coś pasuje jak gówno do buta, ale do Revolting Cocks już niekoniecznie. Szara rzeczywistość, którą się inspirujemy składa się nie tylko ze zdegenerowanego przemysłu, kontroli myśli i alienacji jednostek, ale także z głupot takich jak ta z jutubowych arcydzieł kinematografii. Poza tym, wszyscy znają ten tekst z filmiku, więc odbierają go jednoznacznie. Jasna sprawa. Ale w oderwaniu od kontekstu on ma zupełnie inny klimat, brzmi jak coś wypowiadane przez szaleńca. Dlaczego miałoby to nie pasować do kawałka o niedalekiej przyszłości pełnej szaleńców? A prościej: pomysł przyszedł spontanicznie, gadka pasowała, używaliśmy sampla na koncertach. Postanowiliśmy go zostawić na wersję płytową.
A „Nic śmiesznego” trafiło akurat na punkowy utwór, nam w każdym razie pasuje. Mam tylko nadzieję, że nikt się nie przywali z powodu praw autorskich. Ale nakład płyty jest niewielki, więc ewentualna szkodliwość społeczna czynu jest żadna. Wręcz to reklama filmu. Choć tekst jest o czym innym.

Jakie są Wasze inspiracje? Na R!ELENTLESS widzę motywy typowo Rammsteinowe, pojawiają się też nawiązania do Godflesh, a cover jest najoczywistszy. Macie jakieś mniej oczywiste inspiracje? Może Raw Hardcore?

PIEHOO: Raw hardcore? Chodzi o Agnostic Front? Hehe! Fajne są hardcore’owe koncerty w Estradzie! Moje inspiracje to hard rock i punk rock. Do tego Talk Talk po 1986, Killing Joke, Fields of the Nephilim, Jane’s Addiction, Intronaut

SHORSTKY: Inspiracji nie szuka się w gatunku który sie tworzy (takie jest moje zdanie).
Po za tym słychać, że inspirujemy się wszystkimi dźwiękami, które nas otaczają.
Ja np. nie lubię Godflesh, zdecydowanie wolę In Flames.

Jakie macie plany na przyszłość najbliższą? Promocja R!ELENTLESS, zaistnienie w szerszej świadomości, wielkie trasy koncertowe z dziwkami, koksem i laserami na backstage’ach?

PIEHOO: Wielkie trasy koncertowe z dziwkami, koksem i laserami, ale to wszystko na scenie, nie na backstage’u. Bo kluby, w których gramy są tak małe, że nie mają backstage’u.

SHORSTKY: Dziwki, koks i lasery były dobre w latach ’90, teraz liczą się pieniądze… a raczej ich brak. Na pewno zagramy jeszcze kilka koncertów. a jeszcze w tym roku chcemy rozpocząć nagrywanie nowego albumu. Materiał prawie cały zrobiony, trzeba się tylko zamknąć na próbowni na jakiś czas i doszlifować instrumenty/sample.

Kontagion band 3

Co sądzicie o industrialu i harsh EBMie, typu SAM, Die Sektor, Alien Vampires? Jara Was takie ujęcie elektroniki?

KONTAGION: Nie.

Na zakończenie wywiadu, prosiłbym Was o podanie pięciu najlepszych wg Was krążków industrialowo-elektronicznych. Jeżeli też chcecie przekazać ludziom coś od siebie, oto idealne do tego miejsce.

Ponownie dzięki Wam za wywiad, powodzenia w podbijaniu świata i występów w klubach z backstage’ami!

PIEHOO: Szczerze pisząc, to umiejscawianie nas w przedziale industrialno-elektronicznym jest trochę nie na miejscu, bo mimo, że mamy tych elementów więcej od kapel typowo metalowych, to nie poruszamy się w tej dziedzinie tak płynnie, jakby niektórzy uważali. Jeśli chodzi o elektronikę, to Majk chyba ma najlepsze pojęcie o temacie, a tak to poruszamy się trochę po omacku. Chociaż to nie musi być zarzut. Z takiego naturszczykowego podejścia może wyjść coś ciekawego. Ze swojej strony mogę rzucić paroma tytułami, ale będzie to industrial metal czy industrial rock i będą to dość dobrze znane przykłady. Jestem wszak głuchym zjebem, który ślizga się po powierzchni trendów, ha! Zatem:
1. Ministry – The Mind is a Terrible Thing to Taste
2. Astral Projection – Dancing Galaxy
3. Godflesh – Pure
4. Pitch Shifter – Industrial
5. Massive Attack – Mezzanine

kontagion logo

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , .