Vorga – „Radiant Gloom” (2019)

W życiu lubię się zaskakiwać. Szczególnie, gdy stykam się z nieznanymi mi przedstawicielami kultury bez wcześniejszego antycypowania jakiegokolwiek efektu końcowego. Płytą, która ostatnio wywarła na mnie takie wrażenie była epka Radiant Gloom, debiut w twórczości bazującego w Niemczech, choć wielonarodowego kwartetu Vorga.

Ten związany z Karlsruhe zespół to zupełnie nowa formacja na scenie black metalowej, choć muzycy, którzy tworzą skład kapeli to nie do końca amatorzy, aczkolwiek studiując ich muzyczne dokonania, raczej nie natkniemy się na znane marki. Wolę potraktować projekt Vorga jako zupełnie nowy i osobny rozdział w niemieckim blacku. Cóż więc kryje się w tym limitowanym do dwustu pięćdziesięciu kopii, wypuszczonym własnym sumptem wydawnictwie? Radiant Gloom to cztery utwory, które osadzone są w norweskiej tradycji czarnego metalu, czerpiące raczej z jego drugiej fali. Najbardziej oczywistym porównaniem, jakie nasuwa się podczas słuchania debiutu Vorga to wpływ Immortala na stylistykę niemieckiej czwórki. Urzeczywistnia się to chociażby w pierwszym utworze, The Black Age, gdzie gitary i perka są momentami przypominają te z płyty At the Heart of Winter (która nomen omen jest moim ulubionym krążkiem w dyskografii Abbatha), zaś niektóre rozwiązania przywodzą na myśl kolejną płytę wspomnianej legendy, a mianowicie Damned in Black. Materiał grupy nie jest jednak zwyczajną kalką, gdyż ma w sobie jakiś nowoczesny feeling, który zapewnia powiew świeżości i rozbudza wyobraźnię na temat tego, co w przyszłości może zaserwować nam Vorga. Zdecydowanie chciałbym usłyszeć więcej tych dobroci, które przygotowali dla słuchaczy członkowie kapeli. Black metal w tej postaci jest w pełni do zaakceptowania, nie odchyla się on w żadną dziwną stronę, a proporcje poszczególnych elementów składowych są tu dobrze wywarzone. Raz jest ciężej i wolniej, jak w przypadku Argil, a z drugiej strony są momenty, gdy muzyka się rozkręca, jak przy Divine. Ten numer, najdłuższy ze wszystkich czterech na Radiant Gloom, jest nieco słabszy od pozostałych, częściowo za sprawą przyspieszonego tempa, które nie do końca odpowiada stylowi, w jakim poruszają się muzycy Vorga. Z kolei zamykający epkę Hunger to potężny cios, na sukces którego składa się spokojniejsze intro, które poprzedza rewelacyjne riffy i bicia perkusyjne, które spadają na słuchacza niczym gromy z nieba.

Melodie płyną tu w dobrym kierunku, podobnie jak w przypadku The Black Age i Argil, a jeśli o trzech z czterech utworów na debiutanckiej epce można powiedzieć, że są świetne, to bardzo dobrze wróży na przyszłość. Mam nadzieję, że Vorga prędko powróci z pełnowartościowym materiałem, chciałbym również zobaczyć ich w akcji na scenie.

Ocena: 8/10

Vladymir
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .