Proghma-C: „Radość tworzenia to niepowtarzalne uczucie”

Nie jest tajemnicą, że świat muzyczny, tak jak każdy inny, bywa podzielony pewnymi granicami, czasem umownymi, innym razem wyraźnymi, ale również się przenika, miesza i wzajemnie wpływa na siebie. Choć od lat obserwuję i żyję stołeczną sceną muzyczną, moje osobiste muzyczne poszukiwania często wiodły mnie do Trójmiasta i tamtejszych przedstawicieli undergroundu oraz ich przetasowania w licznych muzycznych koncepcjach. Jednym z trójmiejskich zespołów, na powrót którego czeka spore grono wielbicieli niejednoznacznego grania jest Proghma-C, toteż przyszła w końcu pora na przepytanie przedstawicieli tegoż o stan przygotowania zapowiadanego już jakiś czas temu następcy Bar-Do Travel (2009). Okazję, aby spotkać się z perkusistą Łukaszem „Kumanem” Kumańskim i wokalistą Patrykiem Zwolińskim w jednym czasie i jednej szerokości geograficznej należało zorganizować dosyć skrupulatnie, bowiem Panowie dzielą czas na różne, nie tylko artystyczne zobowiązania. Pomiędzy pracą Kumana w studio nad nowym materiałem Mùlk i po próbie Patryka z Blindead przed listopadowymi koncertami z materiałem Autoscopia/Murder In Phazes spotkaliśmy się w sopockiej knajpie, aby porozmawiać między innymi o nowym wydawnictwie Proghmy, innych muzycznych inicjatywach, podywagować w czym tkwi sekret radości z tworzenia muzyki i dlaczego przyjaźń w muzyce jest nieodzownym elementem udanego projektu.
Zapraszam do krótkiego wywiadu!

Drodzy Panowie, to na rozgrzewkę: czy Proghma-C istnieje?

Kuman: Jak widać – istnieje.

A jak słychać? Mniej więcej 2 lata temu rozmawialiśmy (wywiad tu) o planach wypuszczenia drugiego pełnograja sygnowanego Proghma-C w nowym, zmienionym składzie, tj. ojcowie-założyciele Kuman i Smaga (Paweł Smakulski – przyp.red), plus Arek Litkowiec na basie i wokal w postaci Patryka. Czas upłynął, woda ostygła…

Kuman: Płyta wychodzi w przyszłym roku na wiosnę!

Patryk: Już jesteśmy w takim w miejscu z tym materiałem i na takim etapie, że możemy spokojnie powiedzieć, że płyta jest skończona. Poprzednio, kiedy rozmawialiśmy, nie wiedzieliśmy do końca jak ten materiał się przetoczy, dziś możemy potwierdzić z czystym sumieniem, że płyta będzie.

A wtedy?

Patryk: Wtedy żeśmy okłamywali (śmiech).

Szanuję. 

Kuman: Nie no, wtedy byliśmy pewni, dziś potwierdzamy tę pewność. Na pewno.

Proghma-C w B90. Fot. Oskar Szramka

Dobrze, więc porozmawiajmy o składzie. Piję do roli basisty, wiadomo. Spotkaliśmy się rok temu przy okazji Waszego koncertu przed Mastodon i wtedy na basie zagrał Wasz dobry kolega Matteo Bassoli (ku mej wielkiej radości). Czy Matteo jest w Proghmie na stałe? Jak się sprawy mają?

Patryk: Udział w nagraniu nowej płyty wzięło dwóch basistów. Tak jak zauważyłaś, w końcowym etapie rzeczywiście pojawił się Matteo, nie wynajęliśmy go tylko na koncert, zrobił z nami dwa utwory, natomiast tak zwanego „długasa” konstruował młody, przystojny mężczyzna Kaziu. 

Nowa postać na trójmiejskiej scenie?

Kuman: Arek! Stanowisko stałego basisty jest na razie w takim stanie w jakim jest – temat otwarty. Natomiast jeśli doszłoby do koncertów w przyszłości, myślę że Matteo z nami zagra. Basista jest lotny, jak taki piłkarz, jak to zwykle z basem bywa (śmiech).

Rozumiem, czyli zyski dzielimy na troje póki co (śmiech). Przejdźmy więc do detali. Tak zwany „długas” zagraliście już dwa razy publicznie – przy okazji festiwalu Euroblast 2015 oraz rzeczonego koncertu przed Mastodon. Niestety nadal nie pojawił się nigdzie w sieci, dlaczego? Poza tym jaki jest tytuł długasa? 

Patryk: Tytuł utworu to Equation, jest mocno rozbudowany, to wiesz. Miałem pomysł, aby wrzucić ten utwór do sieci zaraz po skonstruowaniu go do końca, jednak pojawił się zamysł, aby stworzyć całą płytę i temat publikacji numeru się zwyczajnie rozmył. Nie mieliśmy też pewności co do wydawcy, teraz sprawy się wyklarowały, więc dopiero możemy myśleć o jakimś teaserze, zajawce.

Kuman: To rzeczywiście było jakiś czas temu, nie wiedzieliśmy do końca w jakim kierunku ostatecznie pójdziemy, jakiej długości całościowo materiał nagrać…

Patryk: Kiedyś się mówiło maxi-singiel na takie długie utwory, pamiętacie? Albo jednonumerowa EPka. Tak o tym myśleliśmy. Potem doszliśmy naturalnie do wniosku, że dodamy dwa krótsze numery, bo właściwie Kuman cały czas coś mielił, były już solidne podstawy, żeby jednak dokończyć tę resztę. I trzeba mieć tu na uwadze, że te wszystkie niepewności, jakieś techniczne zawirowania wpłynęły na to, że tyle to wszystko trwa. Ale też nie będziemy się tłumaczyć, nie musimy. Wiadomo, że już byśmy chcieli się tym materiałem pochwalić, ale na spokojnie. Nic nie straciło na wartości. Troszkę jedynie poleżało.

Kuman: Absolutnie nic się nie zestarzało. Tak jak my.

Proghma-C na festiwalu Euroblast. Fot. Heiner Bach Photography

Oczywiście. Czyli liczymy na 3 utwory, ale rozumiem, że już mniej czasowo rozwinięte?

Patryk: Tak, mamy długasa 28 minut i dwa kolejne po około 8 i 4 minut.

Czy to znaczy, że mówimy o progresji? 

Patryk: Hm, niekoniecznie. 

Kuman: Tak jak już wcześniej rozmawialiśmy, w całym numerze znalazły się miejsca nawet na elementy popowe, to nie tak, że zaraz wchodzimy konkretnie w progresję.

Patryk: Tak. Mieliśmy poza tym dużą satysfakcję, ubaw i frajdę, nagrywając ten materiał z kolegą Łukaszem. Te wszystkie chórki, wokale, jedziemy Collinsem… Jesteśmy bardzo zadowoleni z efektu końcowego.

I ponownie mocno wzbudzacie ciekawość! Choć słyszałam już Equation, nadal totalnie nie wiem czego się po nowej Proghmie spodziewać i to najbardziej chyba cieszy. Wydawcą pozostaje Mystic? Zamierzacie całość od razu wypuścić w Internet w dniu premiery? 

Kuman: Tak, Mystic wyda płytę, tu się nic nie zmieniło. W obu kwestiach, jak widać (śmiech). Co do publikacji w Internecie – chyba się nad tym nie zastanawiałem, ale pewnie tak.

Patryk: Wiesz, jeśli nie jesteś jakimś gigantem rockowym, metalowym czy popowym, to wszyscy wiemy, że płyty sprzedają się coraz gorzej. Warto zauważyć, że nawet ilość tych płyt na półkach wydaje się mniejsza. Kiedyś w Empikach było więcej działów – polskie, zagraniczne, ciężkie, rockowe. Teraz masz dwa działy – mega popularne czy najlepiej się sprzedające, Maryla Rodowicz….

Kuman: … wejdę w słowo, że właśnie nie Pani Maryla, a Dawid Podsiadło, Riverside. I tu wcale nie musi być tak najgorzej.

Patryk: Plus hip-hopy, rapy, cały czas ta scena ma się dobrze, o niejakim Słoniu ostatnio się mówi, no i ciągle funkcjonuje niesławna chluba disco-polo. Nawet snuliśmy takie teorie w pewnym gronie, że być może zapominamy o ludziach, którzy nie do końca kumają Internet i ci właśnie odtwarzają tę sieczkę disco-polo z płyt (śmiech).

Kuman: A byli przecież też domokrążcy swego czasu, którzy sprzedawali kasety.

Patryk: Nie no, myślisz, że są domokrążcy disco-polowi? 

Kuman: Tak! 

Patryk: Wracając jednak do tematu, Proghma-C na pewno będzie na półkach Empiku czy Saturna, ale zakładam, że łatwiej album będzie można nabyć drogą wysyłkową bądź kupić na koncertach. 

Czyli po do domach nie zamierzacie chodzić (śmiech). A powiedzcie proszę, na której półce w takim razie Proghmę-C można postawić? Jak dobrze pamiętam, dysputę na ten temat prowadziliśmy długą, a wnioski były dość jednoznaczne. Czy przy nowym wydawnictwie są jednak jakieś, powiedzmy, wskazówki?

Patryk: Wszyscy zawsze pytają, do jakiej szufladki nas włożyć. A należy wyjść zupełnie z innego założenia. Wtedy, kiedy zaczynaliśmy nagrywać wspólnie, wręcz bawić się muzyką, wszyscy, myślę – równocześnie, chcieliśmy robić coś, co nam się po prostu podoba, bez nazywania tego szczegółowo. Często ludziom się wydaje, że w zespołach są dyskusje, rozmawia się o tym, że na przykład teraz progresja się świetnie sprzedaje, więc dobra – robimy progresję! Deathcore się trochę skończył, robimy to po polsku i w trasę. Nie. To działa inaczej. Muzyka powstaje wtedy, kiedy ją się czuje, kiedy automatycznie z człowieka to pełznie. Jeśli nie jest to projekt stricte nastawiony na sprzedaż, a wspólna praca szanujących się muzyków czy artystów, to wszystko układa się samo, nagrywają muzykę, która w duszy im gra. Przynajmniej według mnie. Jak wspominam pracę z Łukaszem, to myślę o tym w cholernie pozytywnych aspektach. Nie mieliśmy jakichś barier typu „co ludzie powiedzą”. Róbmy to po swojemu, zmieszajmy co nam się podoba tak, aby nabrało spójności. No, powiedzmy sobie szczerze – co nam zrobią (śmiech).

Czy możemy więc powiedzieć, że Proghma-C jest wypadkową Waszych poszukiwań muzycznych?

Patryk: Nie do końca. Nie spotykamy się po to, żeby poszukiwać. Tworzymy. Po prostu.

Mam wrażenie, a właściwie jestem tego pewna, że jesteście ciągle obaj nienasyceni muzyką, jeśli chodzi o tworzenie w bardzo różnych klimatach. Niedawno na światło dzienne nieśmiało, powoli wychyla się Wasz nowy, wspólny projekt. Czym jest Project Utopia?

Patryk: To jest pewien projekt, który poruszyłem, angażując Łukasza, Dziablasa (Jan Galbas – przyp.red.), Matteo. Do tej pory zrobiliśmy około 5 czy 7 piosenek, na zasadzie szkicu czy zarysu, ale z racji naszych różnych zobowiązań, czy prywatnych, czy innych, to jest projekt, który „nie musi nic”, nie jest związany z żadną wytwórnią. To jest taka moja fantazja, chęć zagrania właśnie z tymi muzykami czegoś totalnie innego. I faktycznie, to są dźwięki, których wydaje mi się wcześniej nie miałem okazji popełnić.

O czym dokładnie mówimy?

Patryk: Wiesz co, lubię o tym mówić, że to jest takie połączenie klimatu Twin Peaks i Killing Joke. Takie elementy tam znajduję, oczywiście nie 1:1. Projekt powstał pod koncept, który wymyśliłem, i to sobie ożyło. W tej chwili jest przyjacielskim, luźnym projektem, który ze względów czysto życiowych i zaangażowania innych w inne rzeczy poczeka na swoją kolej. Muszę jednak powiedzieć, że mieliśmy w tym naszym składzie 3 próby, przy czym graliśmy 2, i w tym czasie nagraliśmy 7 utworów. Więc jest o czym myśleć w przyszłości.

Wow, czyli rzeczywiście wszystko zagrało, dosłownie. Czekam zatem na efekty finalne. Weźmy więc na tapetę Kumana, człowieka mocno zajętego. Oprócz Proghmy-C, Project-u Utopia, udzielasz się między innymi w Me and That Man wraz z Matteo…

Kuman: Tak, MATM to było świetne doświadczenie.

Me and That Man. Fot. Oskar Szramka

Było?

Kuman: Wiesz, MATM trochę poczeka, jest obecnie w zawieszeniu. Na razie czasowo większość zależy od Księcia Ciemności (Adam Nergal Darski – przyp. red.). Mamy działać na wiosnę przyszłego roku, i ok, zadziałamy.

To też jest wspólny projekt dobrych znajomych. Jak Wam się współpracuje w takim, powiedzmy, dość eklektycznym jednak składzie?

Kuman: Każdy ma coś do powiedzenia, wiem o co chcesz zapytać (śmiech). Nie chcę mówić tu o jakiejś władzy absolutnej jednej osoby. Oczywiście, Nergal jest tutaj tak zwanym czynnikiem sprawczym. Po prostu. To człowiek, który ma inicjatywę, nie jest jakoś szczególnie apodyktyczny. Wiadomo, jest Behemoth, a tu jest coś kompletnie innego.

Patryk: Jeśli mogę coś od siebie, Ner jest muzykiem, pamiętajmy. W MATM może trochę wyluzować, spełnić jakieś swoje marzenia muzyczne. Zakłada ten swój kapelusz i ma ochotę być Waitsem, Cave’m, którzy w jakimś momencie go kształtowali czy wychowali muzycznie. I o to chodzi – bawi się tą muzyką, żyje nią na scenie. Zebrał sobie przy okazji zajebistych muzyków i to działa.

Kuman: To też jest tak, że nie czuję tu jakiegoś niezdrowego ciśnienia, że coś musimy z MATM natychmiast osiągać. Każdy ma coś swojego, przy czym działalność czy sam koncept MATM zaszedł już tak daleko, że szkoda by było to zostawić jako jednorazowy wyskok. Także, mamy fajne, nowe pomysły, ale za wcześnie, by o tym mówić więcej. O składzie też Ci nic nie powiem (śmiech).

MATM w Palladium. Fot. Joanna Pietrzak

A wiesz, że „mówi się na mieście”, że sekcja rytmiczna Kuman/Matteo jest najlepsza, jaką można sobie wymarzyć? Jak się do tego odniesiesz?

Kuman: No pewnie, że tak. Bo tak jest.

Krótka piłka.

Patryk: I nie oni sami rozsiewają te poglądy.

Kuman: No już będąc trochę poważnym (ale bez przesady), nie ma czegoś takiego jak „najlepsza sekcja rytmiczna”. Czujemy się dobrze ze sobą, i jeśli to widać, a czasem też słychać, no to ok, nie można tutaj niczego przypudrować.

Dokładnie tak uważam, publika zawsze wszystko wychwyci. Przejdźmy więc do Twojego kolejnego projektu albo może wcielenia, którym jest Mùlk. Poza zamysłem powstania tej grupy, o tyle jest to dla mnie ciekawe zjawisko, że powróciłeś do współpracy z pierwszym wokalistą Proghma-C Piotrem Gibnerem, ale już w diametralnie innym klimacie.

Kuman: Tak Mùlk urósł do czegoś większego. Ja też mam muzyczne marzenia. To jest coś, co mnie trochę pochłonęło.

Patryk: Trochę?! Ja przepraszam bardzo…

Kuman: Miałem sobie pograć na bębnach, a okazało się, że powstaje bardzo ważna dla mnie osobiście płyta. Sporo skomponowałem sam, jeszcze więcej produkuję, siedzę w tym ciągle. Mamy plany wydawnicze.

Patryk: Ponownie się wtrącę i dodam, że zespół Mùlk jest znów przykładem zbioru bardzo dobrych znajomych, jak nie przyjaciół, którym najzwyczajniej w świecie ta współpraca naturalnie wychodzi. To po prostu widać. Tak jak w Utopii mi się świetnie współpracuje z przyjaciółmi, tak u nich wygląda to podobnie. 

Mùlk wydaje się ma też dobry odzew. Trafiliście nawet na listę Antyradia. Uderzacie z tym zespołem do szerszej publiczności? Może w tak zwaną komercję? Celujecie w ogóle w jakiś target czy tu też nie ma to szczególnego znaczenia?

Kuman: Zacznijmy od tego, że nie mówmy w tym przypadku o komercji. Żaden zespół nie został sławny dlatego, że puszczają go w radiu. Staramy się robić fajne piosenki, a gdzie to popłynie, to ja już nie muszę o tym myśleć.

Patryk: Z pojęciem komercji trzeba się zastanowić. Komercją możemy nazwać, nie wiem…. Slayer jest komercyjny? To jest taka naklejka, która się źle kojarzy. Taki zarzut, że jesteś komercyjny nie jest szczególnie dobry dla zespołu. To bywa obraźliwe. 

Kuman: Proszę nas nie obrażać (śmiech).

Mùlk. Fot. Piotr Orłowski

Dobrze, kajam się, ale jak sam zauważasz, to jest jedna strona medalu i wcale nie musi oznaczać zarzutu. 

Patryk: Jest mnóstwo zespołów, które grają lekko, łatwo i przystępnie, a przecież na tym nie zarabiają. 

Kuman: No tak… Mùlk w zamyśle to dobre, chwytliwe piosenki, które ja sam lubię i mi samemu się podobają. Ponieważ są melodyjne, to być może większe grono słuchaczy będzie tym zainteresowane, ale to nie jest moja ambicja. Ja tego nie sprawdzam, nie śledzę tych list przebojów. To może być rezultat, nie cel. Ja się nie nastawiam na zysk, to nie w tym rzecz. Może nawet tym bardziej z Mùlkiem.

Kuman, w związku z odstępstwem i zmianą klimatu na tzw. lżejszy od razu zapytam więc o Tranquillizer, w którym również można Cię znaleźć. Znów skład jest „wymieszany” w grupie dobrych znajomych. 

Kuman: Nowe oblicze Traquilizer, teraz Tranq, jest mojej produkcji, ale nie jestem w stałym składzie. Zagram z nimi koncerty jako dobry kolega i na razie to tyle. Nie chcę się więcej wypowiadać, bo to nie jest faktycznie mój zespół.

Dobrze, to chwila zadumy i podsumujmy Waszą działalność. Kuman, grasz w Proghmie-C, MATM, Project Utopia, Mùlk, produkujesz na bieżąco, plus „jako kolega” udzielasz się w Tranq. Patryk, u Ciebie jest Proghma-C, Project Utopia, Times New Roman (tu musimy zrobić oddzielny wywiad!) plus koncertowy powrót do Blindead. Coś przeoczyłam?

Kuman: To taka ilość? (śmiech). Może brzmi to trochę drastycznie… Ale powiedzmy sobie szczerze, praca we wszystkich tych projektach, choć każdy jest ważny, nie oznacza 3 prób w tygodniu. Ja wiem co masz na myśli, ale nie ma co się gorączkować (śmiech).

Ja jednak dostałabym nie tylko gorączki od takiego rozstrzału (śmiech). Patryk, pogadajmy więc chwilę o Blindead. Przesłuchałeś ostatnią płytę?

Patryk: Nie, nie przesłuchałem.

A zamierzasz? Powróciłeś do Blindead na parę koncertów z okazji dziesięciolecia wydania albumu Autoscopia / Murder In Phazes, dlatego podchwytliwie zapytam, czy możesz zdradzić, jakie są plany Blindead na najbliższe miesiące z Twoim udziałem?

Patryk: Ech Ty (śmiech). Nie mogę zdradzić, jakie są plany zespołu, bo nie jestem w tym zespole.  

I nie wrócisz do tego zespołu?

Patryk: O, pytania „superexpressowe” się zaczynają. Ok, ale rozumiem, i czytam też te wszystkie komentarze, że wiele osób życzyłoby sobie pierwotnego składu Blindead na stałe. Rozumiem to, i oczywiście jest to miłe i pokrzepiające. Na dzień dzisiejszy nie mogę jednak niczego potwierdzić, nie wiem jak wyglądają dalsze plany, na razie zagramy koncerty na początku listopada w Progresji i B90 (relacje: tu i tu), i tyle mogę powiedzieć. Myślimy może jeszcze o jakichś „wyskokach” do innych klubów czy miast, wydajemy remaster, będą koszulki, z wielką przyjemnością porozmawiamy z fanami, podpiszemy co tam każdy będzie potrzebował, napijemy się piwa i tak dalej. Ja jestem jednak gościnnie na tych koncertach. Nie jest to moja złośliwość albo jakaś tajemniczość – po prostu nie mam informacji co do dalszych kroków zespołu. Wiem, że plany są, Polska jest trochę większa niż Warszawa i Gdańsk.

Kuman: Tak, są też inne miasta, nie potrafię powiedzieć które (śmiech)…

Patryk: …(śmiech) ale tam też zespół Blindead może mógłby zagrać. Dowiedziałem się natomiast, że będą spotkania dotyczące nowego wydawnictwa, ale to nie jest sensacja, że chcą coś dalej robić, skoro postanowili pozostać zespołem w składzie, w jakim pozostali.

A jeżeli zaproszą Cię do współpracy przy koncepcie, na przykład znów do napisania tekstów?

Patryk: Temat jest dla mnie otwarty. Wiesz, ja lubię pisać, lubię to robić, sprawia mi to dużą przyjemność, radość. Nawet jadąc pociągiem tu, do Gdańska, napisałem pewien koncept rozszerzający wersję Autoscopia / Murder In Phazes. Zobaczymy, czy to się uda. Strasznie lubię te wszystkie wyzwania artystyczne, czy to jest Proghma-C, czy Project Utopia, czy nawet Times New Roman. Bawię się tym, może to nawet moje spełnienie marzeń. Nadal tak czuję, mimo że może coś mi się udało już osiągnąć, nagrałem parę płyt i mam z nich satysfakcję. Nadal, kiedy Kuman dzwoni i mówi, że mamy coś dograć, pokombinować, to cieszymy się obaj jak małe dzieci, które dostały resoraki.

Kuman: Na X-boxie chyba teraz…

Patryk: (śmiech) no tak, wiesz o czym mówię. To jest radość tworzenia, niepowtarzalne uczucie. I to jest chyba normalne dla każdego tak zwanego artysty. Samozadowolenie – to jest klucz do wszystkiego.

Kuman, a gdyby Ciebie Panowie z Blindead zaprosili do współpracy?

Kuman: Przecież już tak było. Koniu (Konrad Ciesielski – przyp. red.) rozwalił sobie nogę i mieli nóż na gardle. Poniedziałek, wtorek ćwiczyliśmy, a w środę Koniu stwierdził, że jednak da radę. Poza tym zagrałem na bongosach w Radio Gdańsk (akustyczny koncert Blindead wraz z gośćmi zarejestrowany i wydany pt. Live at Radio Gdańsk w 2014 roku – przyp.red.). Nie wykluczam żadnej współpracy, ale teraz po prostu nie mam czasu, żeby jeszcze się w coś wikłać.

Patryk: Poza tym umówmy się – Kuman jest po prostu drogi (śmiech). 

Panowie, bardzo dziękuję za bogatą rozmowę i do zobaczenia na koncertach wszystkich Waszych wcieleń muzycznych! 

Autorem wyróżnionego zdjęcia Proghma-C jest Roman Przylipiak.

Joanna Pietrzak
Latest posts by Joanna Pietrzak (see all)
(Visited 2 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , .