KAT & Roman Kostrzewski – Tychy (13.10.2018)

Nieustające dysputy na temat tego, który z dwóch Katów jest tym „właściwym” powinny zostać rozstrzygnięte na scenie. Tam różnice są widoczne gołym okiem – podczas gdy dowodzony przez Piotra Luczyka odłam tego legendarnego zespołu nie koncertuje praktycznie wcale (a gdy już to robi, są to okazje takie jak na przykład Cover Festival), tak Kat & Roman Kostrzewski nie próżnuje i daje koncert za koncertem (a ponadto tak samo jak zespół Luczyka szykuje nowy album). 13 października katowski topór spadł w tyskim Underground Pubie. Zawodu nie było.

Chociaż nie – w sumie, to zawód był. Jedynym minusem sobotniego koncertu Romana Kostrzewskiego i jego kolegów z zespołu był fakt, że nie zaprezentowali oni żadnego utworu z nowej, podobno nadchodzącej wielkimi krokami płyty. Kostrzewski jednak zapowiedział, że przy kolejnej okazji do setlisty dołączą nowe kawałki. Oby oznaczało to, że premiera tego krążka jest tuż za rogiem. Diabelskim oczywiście.

Podczas około półtoragodzinnego występu Kat & Roman Kostrzewski zaprezentowali niezwykle przekrojowy set, obejmujący cały okres działalności kapeli w obu formach. Swoich przedstawicieli znalazła praktycznie każda z nagranych przez zespół płyt – Panowie nie zapomnieli nawet o najczęściej pomijanym Szyderczym Zwierciadle, z którego zagrali tytułowy utwór. Swojego reprezentanta z dość oczywistych względów nie znalazł album Metal & Hell, zespół wykonał jednak polskojęzyczne wersje tamtych utworów wydane na 666. Fanom nie dane było również usłyszenie jakiejkolwiek kompozycji pojawiającej się tylko i wyłącznie na Balladach. Wszystkie utwory zagrane były wręcz wzorowo, nie powinno to jednak dziwić w przypadku tak utalentowanych muzyków, jacy tworzą zespół Kostrzewskiego. Zaskoczyło mnie również dobre nagłośnienie – nie uświadczyłem częstego zlewania się wszystkiego w jedną głośną papkę.

Teraz rzecz o samym Romanie. Przed rozpoczęciem koncertu można było mieć obawy co do jego występu – 58-letniemu wokaliście w przeszłości nie zawsze udawało się stanąć na wysokości zadania (sporadycznie, ale jednak). Za to, co charyzmatyczny lider formacji wyprawiał w sobotę – czapki z głów. Nie dość, że w tak dobrej formie wokalnej nie widziałem go chyba nigdy, to jeszcze standardowo odprawiał swoje szatańskie tańce oraz co chwila wchodził w interakcję z publiką to zabawiając ją swoimi żarcikami, to w swoim stylu zapowiadając kolejne numery, to rozprawiając na tematy, których już nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Panie Romku – brawa, brawa i jeszcze raz brawa.

Kiedyś nadejdzie taki moment, w którym Roman Kostrzewski  i Ireneusz Loth chociażby z racji wieku będą musieli powiedzieć: „dość”. Póki co można jednak bawić się przy granych przez nich legendarnych hymnach polskiego metalu. Ja taką zabawę szczerze polecam – za niewielkie pieniądze można zobaczyć kawał historii i usłyszeć utwory, które zna prawie każdy fan metalu z Polski. Szczególnie, gdy frontman kapeli jest w tak dobrej formie jak teraz. Tym samym zespół udziela dosyć jednoznacznej odpowiedzi na „odwieczne” pytanie – czy jest Kat bez Romana? Otóż nie – nie ma.

Setlista:

Morderca
Śpisz Jak Kamień
Metal i Piekło
Milczy Trup
Piwnicze Widziadła
Głos z Ciemności
Diabelski Dom cz. II
Noce Szatana
Szydercze Zwierciadło
Czarne Zastępy
Strzeż Się Plucia Pod Wiatr
Masz Mnie Wampirze
Łza Dla Cieniów Minionych
Wyrocznia
W Bezkształtnej Bryle Uwięziony
Odi Profanum Vulgus

 

Łukasz W.
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , .