Dictator – „Dysangelist” (2008/2019)

Pogoda w ostatnich tygodniach nie rozpieszcza. Za oknem szaro, deszczowo, pochmurnie. Idealne warunki, by zaszyć się w domu i dać się ponieść dźwiękom jakościowego funeral doom metalu połączonego z depresyjnym blackiem. Oto Dictator – jednoosobowy projekt, paradoksalnie pochodzący ze słonecznego Cypru. Niedawno ukazała się pięknie wydana reedycja jedynego pełnego albumu tego projektu. Czy nagrany w 2008 roku Dysangielist po jedenastu latach brzmi wciąż świeżo?

W dorobku cypryjskiego artysty znaleźć można niejedną pozycję. Muzyk pozostaje aktywny w kilku różnych projektach, wśród których jest między innymi kapela Voz de Nenhum, która niedawno wypuściła w świat nowy krążek, nad którym pochylę się w osobnej recenzji.

Swoją solową płytę multiinstrumentalista podzielił na cztery monumentalne kompozycje, które razem składają się siedemdziesiąt pięć minut trudnej podróży przez piekielne otchłanie. Brzmienie albumu ma w sobie coś jednocześnie odtrącającego i przyciągającego. Z poszczególnych utworów wylewa się tyle żalu i goryczy, że momentami chciałoby się wcisnąć stop, by uwolnić się od agonii, niesionej przez depresyjne gitary, syntezatory i klawisze. Jednocześnie, co jakiś czas wśród kakofonii dźwięków pojawia się bardziej podniosły moment, który rozświetla drogę niczym światełko w tunelu.

Niemniej jednak to, co spotyka nas na krążku Dysangelist przypomina podróż przez kręgi piekielne w Boskiej komedii. Powolne tempo całego albumu, wsparte na filarach ciężkich riffów, a także przeciągnięte wstawki melodyczne ukazują przemyślane wykorzystanie gitar. Te z kolei wcale nie są najciekawszym elementem pokrętnej i niejednoznacznej układanki, którą znajdziemy na płycie. Rewelacyjna robota została wykonana na klasycznym pianinie. Tradycyjny instrument wsparty zaś jest nowoczesnymi rozwiązaniami elektronicznymi ze świata ambientu, a wspólnie tworzy to niezwykle przytłaczającą atmosferę. Zdecydowanie na pochwałę zasługują też wokale, utrzymane w stylistyce depressive suicidal black metal. Te z kolei wspomagane są przez wykorzystanie gdzieniegdzie chóralnych zaśpiewów, kojarzonych z kościołem prawosławnym. Jak by tego było mało, Dictator umiejętnie bawi się przejściami – momenty wyciszenia, kreowane przez rozciągnięte brzmienie gitar i melodie klawiszowe, miażdżone są przez kawalkadę ciężkiej sekcji rytmicznej. Bez dwóch zdań, pod względem wykorzystania instrumentarium ten album nie mógł być lepszy.

Na pewno Dysangelist nie jest albumem oczywistym. Przeplatanie się motywów i wątków, na których swe dzieło oparł Dictator, działa tak, jak muzyka z pogranicza funeral doom i depressive black metal działać powinna – wciąga w mroczny i sadystyczny wręcz klimat gatunków. Nie jest to materiał, do którego łatwo się wraca, aczkolwiek nagromadzenie tam różnorodnych rozwiązań powoduje, że każdy odsłuch dostarcza zupełnie nowych wrażeń. A to zawsze przyciąga mnie do danej płyty na dłużej.

Ocena: 9/10

Vladymir
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , .