ETA – „Plan B” (2021)

Oszczędzę niektórym już na wstępie rozczarowań – szczecińska ETA gra radiowy pop rock.
Dobra, po tym lakonicznym wstępie, stanowiącym pewną barierę tudzież sito, możemy przejść dalej. Odpadło nam zapewne spore grono osób, zainteresowanych okiełznaniem hałasu lub poszukiwaniem w najgłębszych odmętach muzyki niezależnej. Ja również po pierwszym przesłuchaniu byłem na chłopaków nieco obrażony. A nie można tak uczciwie pohałasować na tych gitarach? Przypier… po prostu? Jak już gramy rocka, to grajmy. Bo Plan B to trochę ni pies, ni wydra. Ani romantyczne hity do tanga-przytulanga, ani coś, przy czym warto zdemolować pokój.

I nie jestem tu złośliwy, bo przy kolejnych kontaktach przekonałem się jednak, że mam do czynienia ze zgrabnymi piosenkami. I nawet wpadły mi w ucho. Jakkolwiek nie byłaby ta propozycja koniunkturalna, stworzona, by załapać się do kilku stacji radiowych i zagrać trochę plenerów – co nie wyklucza, że młodym tak w duszy właśnie gra – to jednak rzemieślniczo poprawna, a może i coś więcej. Czy chcecie zestawu zgrabnych kawałków? Takich, które rzeczywiście można zanucić? Zaaranżowanych i wyprodukowanych z głową, z tekstami, które poezji nie sięgają, ale jednak starają się celnie trafiać w sprawy prozaiczne, a czasem i te poważne? Przyznam się, że ja nie, ale posłuchałem z pewną uwagą i momentami z satysfakcją.

ETA oznajmia w jednej piosence, że żadnego Planu B nie przewiduje, więc wypada chłopakom zawierzyć. Od romantycznych, na szczęście nie nazbyt łzawych ballad, po numery, gdzie już trochę gitarowej energii się znajdzie, czasem wspartej zręcznie wykorzystanymi klawiszami. Koniec gry wypada dość energetycznie (odrobina fortepianu dodaje kompozycji charakteru), a podany z lekkim muśnięciem zimno-falowego klimatu Folwark może się rzeczywiście podobać. Zresztą chyba każdy numer z tej płyty można z powodzeniem puścić w popularnej rozgłośni. Są tu na przykład miłe dla mnie, boomera, nawiązania do pop punkowej estetyki końca lat 90. Trochę się tych Blinków-182 czy innych wynalazków słuchało, nawet „niechcący”. Mamy takie klimaty choćby w tytułowym Planie B czy w Lubię to.

Beniamin Bochnacki dysponuje odpowiednimi warunkami głosowymi, na pewno pasującymi do tego typu grania. Wyraźnie słychać też to, co ma do przekazania, a dzisiaj wcale to nie oczywiste, bo wielu bełkoce niemiłosiernie. A teksty są… fajne. Przepraszam za banalne i mało precyzyjne określenie. I coś próbują przekazać. Nawet w takim zdawałoby się lekko pretensjonalnym Zostań na noc jest jakaś ujmująca, młodzieńcza prostota, wyzbyta wulgarności. A jest też o social mediach, wierze w przyszłość, superbohaterach naszej codzienności…

Wszystko podane w dźwiękowym anturażu rozrzuconym pomiędzy Avril Lavigne a Foo Fighters. Nie dla mnie, ale dla pewnego grona już tak. Czy skończy się czymś więcej, niźli pościgiem za czołowymi lokatami lokalnych list przebojów? Życzę sukcesów, bo sądzę, że dobre pop rockowe numery są dziś rzadkością, a jeszcze niedawno nasz rodzima ziemia obfitowała w tego typu wykonawców. A ETA to dobry pop rock.

ocena: 6/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .