My Dying Bride – „Feel The Misery” (2015)

Ćwierć wieku na scenie to już dość pokaźna liczba. Tak się składa, że wraz z wydaniem Feel The Misery My Dying Bride taką rocznicę obchodzi. I gdyby z tej perspektywy spojrzeć na ich najnowszym album, to faktycznie stanowi on obraz typowej twórczości Anglików. Ale jeśli zmienimy punkt widzenia…

Odnoszę wrażenie, że zespół się zapętlił i zjada swój własny ogon. Włączam płytę i hmmm… Czy nie słyszałam już tego na poprzednim albumie? I na jeszcze wcześniejszych? Gnijąca Panna Młoda trzyma się starych i sprawdzonych patentów, aby stworzyć melancholijne, gotycko-doomowe granie. Też nie jestem zwolenniczką rewolucyjnych zmian, aczkolwiek z dwojga złego gorsza jest nuda. A Feel The Misery jest po prostu nużące. Brak większego urozmaicenia, chociaż minimalnych zmian tempa niemiłosiernie obciąża słuchacza. Większość z utworów ciągnie się w nieskończoność, chociażby To Shiver In Empty Halls, czy I Celebrate Your Skin.

Wśród tego całego bólu i smutku jest kilka lepszych momentów. Zacznijmy od And My Father Left Forever, który przy samotnym odsłuchu przyjęłam dość chłodno. Dopiero w zestawieniu z pozostałymi kawałkami zyskał na znaczeniu. Najżywszy i jednocześnie najbardziej zróżnicowany utwór na całym albumie. Szybsze partie dopiero pod koniec ustępują wolnym gitarowym riffom i ładnie wybijającej się partii skrzypiec. Również całkiem sporo dzieje się w A Cold New Curse. Zwracam tutaj szczególnie uwagę na motywy gitarowe oraz solówkę w drugiej minucie kompozycji. Nie mogę nie wspomnieć o I Almost Loved You i pięknie zaaranżowanym minimalizmie instrumentalnym – skrzypce, fortepian i wokal Aarona Stainthrope. Niezgorszym jest też utwór tytułowy, którym akurat dzięki swojej prostej kompozycji wpada w ucho. Taki swoisty hit tego albumu, też pewnie nie bez przyczyny to właśnie do niego powstał teledysk.

Jeśli słychać na Feel The Misery brzmienie z pierwszych płyt MDB, to z pewnością wpływ na to ma powrót do zespołu Calvina Robertshawa. Duża zasługa leży też w partiach growlingu Stainthrope’a, które nadają głębi, wyrazistości, a jednocześnie przytłaczającej esencji doom metalu. Szkoda, że jest ich tak mało.

Nie spodziewałam się po ich dwunastym wydawnictwie rewolucji. Jednak zabrakło mi chociaż delikatnego powiewu świeżości lub skomponowania utworów w mniej jednostajny sposób. Jest wiele przykładów na to, że doom nie oznacza monotonnego grania.
Faktem jest, że przez 25 lat wypracowali swój określony styl grania, a Feel The Misery jest tego niezaprzeczalnym przykładem. Ten album jest tak bardzo charakterystyczny, że członkowie zespołu choćby nawet chcieli, to nie mogliby się go wyprzeć.

Niezwykle trudno jest mi wystawić końcową ocenę. Ale pomimo mojego uwielbienia do całego dorobku My Dying Bride i samego doom metalu, sądzę, że poniższa będzie najbardziej sprawiedliwa.

Ocena: 6,5/10

Marta (Kometa)
Latest posts by Marta (Kometa) (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .