Teething – „The Map Says We’re Fucked” (2015)

W tej recenzji wstępu nie będzie. Nie chce mi się, nie mam pomysłu, a tak w ogóle, czy za każdym razem muszę pisać kłopotliwy wstęp? Zresztą, na dzisiejszym materiale Teething wstępu nie ma, od razu jest grzanie do przodu. Jak oni mogą, to ja też.

To szkaradztwo, które widzisz po lewej, to okładka pierwszego wydania zbiorczego Hiszpańców. The Map Says We’re Fucked zawiera bodajże wszystkie utwory wypuszczone w świat w latach ’11-’14. Tak więc są tu dwie EP-ki, dwa spliciory i materiał z dwóch wydań zbiorczych, kompilacjami zwanych. Razem wychodzi dziewiętnaście utworów i trzydzieści minut chaosu. Chaos ten rozpowszechniają WOOAAARGH!!!,Hecatombe RecordsNooirax Producciones.

To, co się dzieje na tej płycie, to jakiś Sajgon jest. Ta muza jest brudna nawet w ramach hardcore punka, w jakich się głównie porusza. Jest też prymitywna, chamska, prostacka i bardzo agresywna. Gdybym był obywatelem lepszego sortu, prawdopodobnie wstydziłbym się nawet na to patrzeć. Na szczęście jestem wulgarnym pastuchem, mam w dupie konwenanse i mogę w pełni cieszyć się tą kompką. CeDek nosi. Nosi lepiej niż Psylocke lateks, a to nie lada osiągnięcie. Prawdopodobnie jest to spowodowane właśnie tą prostotą, brakiem wydumanych środków i innej pedaliady. Teething gra równie nieskomplikowanie jak nieskomplikowany jest but na trasie kolizyjnej z szczęką wszelkiej maści ludzkiego ścierwa. To po prostu hardcore punk z ciągotkami do grindowania i powerviolence’owania, czysty i wkurwiony. Znajdziecie tu i kanonady blastów (praktycznie w każdym kawałku), i strzały krótkie i chaotyczne (Devilock, Teethgrinder), i partie idealne do moshowania i śpiewania (How to Kill a Child, Donutshop Holocaust), a także dużo, duuużo brudu. Ten brud brzmi o tyle ciekawiej, że produkcyjnie często-gęsto przypomina mi granie w stylu szwedzkiej szkoły śmierci, Bloodbath czy Entombed (czasem bardziej, czasem mniej, a najbardziej na materiale ze splitu z Ravage Ritual). Wokal wyje, gitary są proste, ale chwytliwe, perkusja, jak już rzekłem, napierdala jak wiertarka tego chuja z Waszego bloku, po raz dziesiąty w tym tygodniu wiercącego ścianę. Albo jak policjanci bezdomnych. Bo to z takich sytuacji powstała muzyka Teething. Jest wściekła równie bardzo jak  same chłopaki. I przelewanie kolejnych porcji agresji wychodzi im naprawdę udanie.

Czy poza agresją na nagraniu jest coś jeszcze? Nie, i nic więcej nie potrzeba. Bardzo ładny soundtrack do przemocy wszelkiego rodzaju, a jak jesteś bystry to możesz przy okazji dowiedzieć się czegoś o sytuacji społecznej w Hiszpanii. Dobra rzecz, świetna, żeby wylać swoje własne frustracje, jeszcze lepsza, żeby pogibać się pod sceną. Czego chciałbym doświadczyć, i jeżeli tylko zdarzy się okazja, pewnie z niej skorzystam. Zalinkowaną macie moją ulubioną część kompki, ale na bandcampie Teething znajdziecie wszystkie kawałki do odsłuchu.

Ocena: 8/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , .