Rituals – „Invicta” (2020)

Będzie to króciutka notka na temat, bo i Invicta, najnowsza EP-ka od Rituals, to wyjątkowo lakoniczna wypowiedź muzyczna. Jak tu ocenić nieco ponad 6 minut grania? Ot, dwa szybkie kawałki, tyle co dwie pięćdziesiątki wychylone w biegu przy barze. Ta dawka wystarczy jednak, by postawić na nogi i dodać animuszu. Dość też, by wierzyć, że Australijczycy uraczą nas w końcu porządnym albumem długogrającym.

Jeśli tracicie powoli wiarę w melodyjny death metal, albo zgoła zawsze krzywiliście się na podobne wymysły, to Rituals mają szansę nieco Was udobruchać, a może i zaciekawić. Już ostatnio, gdy omawiałem mini album Neoteric Commencoments, byłem na tak, choć jednak zabrakło w tamtych numerach jakiejś (nie)bożej iskry. Kawałki Insect i Oracle idą jakby o krok dalej – jest mocno i dosadnie, tylko przy tak małej dawce trudno wywnioskować, czy to szczyty formy, czy mocna średnia, na którą możemy już stale liczyć. Rituals grają mocno, potrafią się rozpędzić (nawet do blastów), a Pierre operuje solidnym growlingiem. W propozycji Australijczyków liczy się zatem przede wszystkim death metalowe jądro, a próby nadania mu bardziej melodyjnego charakteru (słyszalne głównie w partiach gitar) są ważnym dodatkiem, nie zaś sednem kompozycji. Blisko Invicta do źródeł stylu nakreślonych przez At The Gates chociażby, a to przecież dobre, jeśli nie najlepsze wzorce.

Spodziewajcie się zatem po tej EP-ce (dla mnie to bardziej singiel) konkretów, choć podanych w nieco bardziej melodyjnym wydaniu. Jest energetycznie, pomysłowo, ze zmianami tempa – tylko dawka za mała, by coś wyrokować. Dajcie w końcu jakiś album, chłopaki!

ocena: 7/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

(Visited 8 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , .